wtorek, 31 stycznia 2012

Powołanie przez generała Dąbrowskiego Wojska Polskiego

Generał Dywizji Jan Henryk Dąbrowski 1807, mal. Jan Chełmoński

Żołnierze Legii Poznańskiej, Dąbrowskiego 1807, walki Warmia i Mazury, od lewej woltyżer, trębacz, oficer, fizylierzy i grenadier
Mundur gen. Jana Henryka Dąbrowskiego, Księstwo Warszawskie, Muzeum Czartoryskich
Mundur gen. Jana Henryka Dąbrowskiego, Legiony Polskie we Włoszech, Muzeum WP
Generał Jan Henryk Dąbrowski 1807

Armia Francuska rozbiła wojska pruskie pod Jeną i Auerstädt 14 października 1806, a wojna z dnia na dzień przenosiła się coraz dalej na wschód.

Do zorganizowania dywersji na tyłach Prusaków Napoleon wybrał przebywającego wówczas we Włoszech generała Jana Henryka Dąbrowskiego. Nie był to wybór przypadkowy, zadanie to powierzono właśnie jemu, gdyż w Wielkopolsce generała otaczał szacunek, jaki zdobył sobie podczas wyprawy dowodzonego przez siebie korpusu podczas powstania w 1794. Cesarz 5 października wydał generałowi rozkaz stawienia się, zaś 22 października Dąbrowski stawił się przed Napoleonem w Dessau. Otrzymał wówczas polecenie wyjazdu do Poznania i stworzenia tam regularnych oddziałów polskich. Już cztery dni później generał przedstawił cesarzowi plan sformowania armii liczącej 40 000 żołnierzy przy pomocy oficerów służących w innych jednostkach armii napoleońskiej oraz przydzielonego do pomocy Dąbrowskiemu, na jego własną prośbę, Józefa Wybickiego, który miał odpowiadać za sprawy cywilne. Ta grupa działaczy miała od Napoleona, przebywającego już wówczas w Berlinie, usłyszeć słowa, że "na niepodległość trzeba sobie zasłużyć" oraz obietnicę odrodzenia niepodległej Polski. Cesarz powiedział: "zobaczę, jeżeli Polacy są godni być narodem".
Napoleon w Berlinie. Po pokonaniu sił pruskich pod Jeną-Auerstedt, armia francuska weszła do Berlina 26 października 1806, mal. Meynier. Sprawa Polski nabiera tempa.
Spotkanie gen. Jana Henryka Dąbrowskiego i Józefa Wybickiego z cesarzem Napoleonem w Berlinie w 1806 r. Władysław Zajewski



Odezwa;
Jan Henryk Dąbrowski Generał Dywizyi i ozdobiony orderem Wielkiego Orła Legii Honorowey i Komendor Orderu Królewskiego Korony Żelazney. Józef Wybicki Reprezentant miast na seymie 1791r.
Polacy! Napoleon wielki, niezwyciężony wchodzi w trzykroć sto tysięcy wojska do Polski. Nie zgłębiaymy taiemnic zamysłów, staraymy się bydź godnemi jego wspaniałości.’’ Obaczę, powiedział nam, obaczę jeżeli Polacy godni są być narodem. Idę do Poznania, tam się pierwsze moje zawiążą wyobrażenia o jego wartości.’’ Polacy! od was więc zawisło istnąć i mieć Oyczyznę: wasz zemściciel, wasz stwórca się zyawił. Zabiegaymy mu drogę z stron wszystkich, tak jak osierocone dzieci rzucają się na łono Oyca. Przynoście mu wasze serca i odwagę wrodzoną Polakom: Powstańcie i przekonaycie go iż gotowi jesteście i krew toczy się na odzyskanie Oyczyzny. Wie iż jesteście rozbrojeni. Broń i oręż z rąk jego otrzymacie. A wy Polacy przymuszeni przez naszych najeźców, bić się za nich przeciwko własney sprawie, stawaycie pod chorągwiami Oyczyzny swojey. Wkrótce Koścuszko wezwany przez niezwyciężonego Napoleona, przemówi do was z Jego woli: Na teraz macie od nas rękoymią Jego oświadczonej dla Narodu obrony. Przypomniycie sobie iż proklamacya, która was do formowania Legionów Polskich w Włoszech wzywała, nie była ku waszej zdradzie użyta. Ci to są legioniści którzy niezwyciężonego Napoleona pozyskawszy względy, dali mu pierwsze wyobrażenie o duchu i charakterze Polaków. Dan w kwaterze główney Cesarskiey w Berlinie dnia 3. Listopada 1806 r.(-) Dąbrowski (-)Wybicki
Spotkanie gen. Jana Henryka Dąbrowskiego i Józefa Wybickiego z cesarzem Napoleonem w Berlinie w 1806 r.

Pałac Charlottenburg w Berlinie
26 X 1806 w tym Pałacu Charlottenburg siedzibie Napoleona w Berlinie gen. Dąbrowski przybył z Chieti we Włoszech i potwierdził gotowość wystawienia 40 tys. żołnierzy Polskich w zamian za ogłoszenie przez Napoleona Niepodległości POLSKI.
Tutaj padły znamienne słowa Napoleona do gen. Dąbrowskiego; „Na niepodległość trzeba sobie zasłużyć!...
Obaczę jeżeli Polacy godni

są być narodem. Idę do Poznania, tam się pierwsze moje zawiążą wyobrażenia o jego wartości. Od was więc zawisło istnieć i mieć Ojczyznę.”
Wydano i tu Odezwę do Polaków.

Udał się Ksawery Działyński z deputacją do Berlina, gdzie przemawiał do
odnoszącego sukcesy militarne Napoleona. Od 1807 zasiadał w Komisji Rządowej Księstwa Warszawskiego; zajmował się sprawami ekonomicznymi. Wkrótce został mianowany senatorem-wojewodą; reprezentował Księstwo Warszawskie na ślubie Napoleona z Marią Ludwiką

Kopia listu JW Ksawerego Działyńskiego do JW Generała Dąbrowskiego, "Deputacya z grona obywateli w Poznaniu zebranych..." Berlin 19. listopada 1806, Kwatera Napoleona.
Wjazd Jana Henryka Dąbrowskiego do Poznania 6 listopada 1806 pędzla Jana Gładysza

W związku z tym 6 listopada 1806 do Poznania wjechali Dąbrowski z Wybickim. Ich wjazd przerodził się w manifestację patriotyczną. Jeszcze w tym samym dniu wydali oni odezwę do narodu, wzywając do stawania u boku Napoleona w walce z zaborcą. Jednocześnie utworzono Komisje Wojewódzkie, które miały przejąć aparat administracyjny, zapewniając spokój w regionie i zapobiegając pojawieniu się rozruchów na tle społeczno-ekonomicznym.

W Poznaniu dnia 7 Listopada roku 1806.
Jan Henryk Dąbrowski, Generał Dywizji ozdobiony Orderem Wielkiego Orła Legii honorowej, Komander Orderu Królewskiego Korony Żelaznej.
Proklamacja

Obywatele Poznańscy!
Miło mi jest doświadczać, że tchnięcie Duchem prawdziwych Polaków; wnoszę z tego jak najlepsze skutki dla naszej Ojczyzny.
Wzywam Was teraz, żebyście się w jak największej zachowali spokojności, żeby z was każdy pełnił obowiązki stanu swojego; rzemieślnicy niech pilnują swoich warsztatów, kupcy sklepów, niech się nikt nie waży prześladować w jak sposób dawnego urzedu osoby, niech każdy posłuszny będzie urządzeniom Komisji Wojewódzkiej, która się ustanowiła. Zaręczam Wam, że przez ten Duch pokoju połączony z gorliwością obywatelską, zasłużemy na najwyższe względy Najjaśniejszego Cesarza! Francuzów.
Dan w Poznaniu dnia 7 Novembris roku 1806
Dąbrowski

Tablica pamiątkowa w Poznaniu, Stary Rynek 91, Pałac Mielżyńskich, gdzie zatrzymał się gen. Jan Henryk Dąbrowski

Odezwa Dąbrowskiego i Wybickiego została najentuzjastyczniej przyjęta przez mieszczan, zaś wśród szlachty przyjęto ją z rezerwą. W związku z tym w departamencie poznańskim oddziały formowano głównie w dużych ośrodkach miejskich, takich jak Poznań, zaś na pozostałych terenach mobilizacja przebiegała opieszale. W departamencie kaliskim znacznie większy oddźwięk miała odezwa wydana dla tego regionu w dniu 9 listopada. Duże ośrodki powstańcze mieściły się w Kaliszu i Koninie. Na tym terenie 10 listopada doszło do starć z oddziałami pruskimi w pobliżu Ostrzeszowa i Kępna, zaś 13 listopada powstanie przeniosło się na ziemię sieradzką. W departamencie bydgoskim sytuacja była najtrudniejsza. Wyznaczony na dowódcę formowanych tam oddziałów gen. Antoni Amilkar Kosiński musiał z jednej strony zmagać się z największymi w regionie oddziałami pruskimi, a z drugiej z niechęcią przydzielonego mu francuskiego intendenta. W tym czasie Dąbrowski prowadził już mobilizację w systemie kantonalnym, powołując pod broń jednego mężczyznę na dziesięć "dymów" (gospodarstw), zaś 3 grudnia ogłoszono pospolite ruszenie. Zarówno oddziały powstańcze, jak i wojska składające się z rekrutów powołanych przez Dąbrowskiego od samego początku systematycznie oczyszczały Wielkopolskę z oddziałów pruskich. Działania rozszerzały się także na sąsiednie tereny, a powstańcy jeszcze w listopadzie zajęli twierdzę jasnogórską. Należy też zaznaczyć, że głównie dzięki działaniom Wybickiego prowadzono w zorganizowany sposób przekształcanie oddziałów powstańczych w regularną armię zorganizowaną na wzór francuskiej. Na początku stycznia 1807 oddziały te liczyły 23 000 żołnierzy, z czego 20 000 z departamentów poznańskiego i kaliskiego.


Odezwa Napoleona do armii 2 grudnia 1806 Poznań
Żołnierze,
Dokładnie w tej chwili mija dziś rok, odkąd byliście na pamiętnym polu Austerlitz. Przerażone bataliony rosyjskie uciekały w rozsypce lub okrążone oddawały broń swym zwycięzcom. Następnego dnia Rosjanie zapewnili, że chcą pokoju ale były to słowa zwodnicze. Zaledwie udało się im uniknąć (być może poprzez karygodną wspaniałomyślność) klęsk trzeciej koalicji, już knuli czwartą. Nie mają już jednak alianta, w którego taktyce pokładali swe największe nadzieje. Jego twierdze, stolice, magazyny, arsenały, 280 chorągwi, 700 batalionów, pięć wielkich pól bitewnych jest w naszych rękach.
Ani na chwilę nie powstrzymała was Odra, Warta, pustkowia Polski ani nieznośna pora roku. Wykazaliście najwyższą odwagę, zawsze przeważaliście, wróg z waszym nadejściem pierzchał. Na próżno Rosjanie bronili stolicy dawnej i wspaniałej Polski. Orzeł francuski szybuje nad Wisłą. Widząc was, odważnemu i nieszczęśliwemu Polakowi zdaje się, że widzi powrót hufców Sobieskiego spod Wiednia.
Żołnierze, nie odłożymy broni aż pokój powszechny nie umocni i nie zagwarantuje panowania naszych sprzymierzeńców, nie przywróci wolności naszego handlu i naszych kolonii. Mamy zdobycze na Łabie, Odrze, Pondichéry, nasze kolonie w Indiach, przylądek Dobrej Nadziei i kolonie hiszpańskie. Kto dał prawo spodziewać się po Rosjanach, że mogą oni odmienić bieg przeznaczenia? Kto im dał prawo do zniweczenia tak sprawiedliwych zamiarów? Czyż my i oni nie jesteśmy żołnierzami spod Austerlitz?Napoleon
W imieniu Cesarza, marszałek Louis-Alexandre Berthier, książę Neuchâtel, minister wojny



Chorągiew z napisem Wojsko Polskie 1807 Wykonana przez Barbarę Dąbrowską z Chłapowskich , żonę generała J.H. Dąbrowskiego

Powołanie Wojak Polskiego przez Gen. Jana Henryka Dąbrowskiego w Polsce
ROZKAZ






Z Kwatery Głównej w Poznaniu dnia 3 Grudnia roku 1806.

Jan Henryk Dąbrowski, Generał Dywizji ozdobiony Orderem Wielkiego Orła Legii honorowej, Komander Orderu Królewskiego Korony Żelaznej.
Rycerstwu Województw, ku obronie powszechnej, przez Jaśnie Wielmożnego Wojewodę Radzimińskiego wezwanemu.

Orzeł z drzewca chorągwi, Armii Księstwa Warszawskiego, 1807-1814 r.

R o z k a z
Powierzoną mi komendę nad Rycerstwem z Województw ku powszechnej Ojczyzny obronie wezwanemu, za najświatlejszą sobie poczytuję nagrodę szesnastoletniej mojemu krajowi usługi; a zajęły jedynie staraniem, bym tak chlubnemu dla mnie Obywateli zaufaniu jak najskuteczniej odpowiedział; następującą tego Rycerstwa organizacją za potrzebną trzymam i rozkazuję;
1) Nominowani przeze mnie w randze Generał-Majorow Rotmistrze:
Województwa
Pomorskiego – Trąmpczyński z Glezna
Malborskiego – Lipiński pod Chojnicami
Kujawskiego – Pułkownik Trzebuchowski
Inowrocławskiego – Starosta Inowrocławski Sokołowski
Gnieźnieńskiego – Stolnikiewicz Rydyński w Zalesiu
Poznańskiego – Gen. Węgorzewski
Kaliskiego – Jan Gliszczyński
Część Krakowskiego – Wojciech Męciński
Sieradzkiego – Gen. Lipski z Błaszków
Ziemi Wieluńskiej – Maciej Stokowski
Łęczyńskiego - Onufry Dąbrowski
Rawskiego – Leszczyński, brat Starosty
Mazowieckiego – Podkomorzy Podlaski, Kuczyński
Udadzą się natychmiast do stołecznych miast Województw swoich, i tam każdy z nich, ogłosiwszy miejsce mieszkania swojego, starać się będzie, ażeby na piętnastego tego miesiąca Rycerstwo już się do niego zebrało; nominować będzie Adiutanta i Kwatermistrza. Adiutant zrobi Listę porzędną zjeżdżającego się Rycerstwa i Pocztowych Onego; zapisze każdego; imie, nazwisko i osadę, wyrazi, czyli jest sam Possessor, czy też zastępca jego, a w tem zdarzeniu i przyczynę dla czego się sam nie stawił.
2) Rotmistrze przybywszy na miejsce, nominować będą swoich Oficerów, a ci Namiestników. – Oficerowie i Namiestnicy, mają być wybierani, ile możności, z pomiędzy tych, którzy są czynni, roztropni, służbę i obce języki umiejący.
Co, gdy już zrobione będzie, ustanowi się, od stopnia, do stopnia subordynacja, podług przepisa praw wojskowych.

3) Każdy Rostmist, podzieli Rycerstwo Województwa swego na Chorągwie; Których skład całkowity jest następujący;
1Porucznik
1Podporucznik
2Chorąży – młodszy z nich, trzymać będzie Listę imienną i porządku służby Chorągwi.
5Namiestników
7Namiestników Pisarz, pełniący służbę Faryera
50Rycerswa
50Pocztowych
2 Trębaczów
Rotmistrze, będą się starali mieć muzykę ile możności najlepsza.

4) Każdy Rycerz, będzie miał z sobą, dla siebie i swojego Pocztowego traktament aż do pierwszego Lutego 1807 roku. Żywność zaś i furaż dla koni z magazynów im dostarczone będą. Wszystkiego po racji sześć, dla Rotmistrzów, po dwie racje dla Oficerów, a po jednej dla Namiestników, Rycerstwa i Pocztowych na dobę. Kwatermistrze będą rekwirować żywność i furaże, podług Etatu sporządzonego i podpisanego przez nich.
5) Przekonany jestem, że dobre sprawowanie się Rycerstwa i Pocztowych, oddali potrzebę użycia rygoru przepisanego prawami wojska, na nieposłusznych zwierzchnikom swoim.
6) Gdy się zbliży, aby Chorągwie do Łowicza ciągnęły. Landratowe każdego miesiąca, ułożą onym Marsz-rutę, naznaczając noclegi najdalej co mil cztery i porozumieją się z Landratami Cyrkułów położonych na drodze do Łowicza każdej respective Chorągwi, w celu dostarczenia potrzebnych, przechodzącym żywności i furażów.
7) Rotmistrze mający ruszyć z Chorągwiami, wyslą 24 godzinami przed sobą Kwatermistrzów, dla zajęcia kwater i uprzedzenia tych, którzy mają wydać żywność i furaże.
W ciągu marszu tak, jak i na miejscu, Komenderujący dostrzegać mają porządku i odpowiadają za wszystkie excessa popełnione przez ich podkomendnych. Każdy zaś Rycerz, odpowiada za swego Pocztowego, Oficerowie nade wszystko będą mieli baczność, ażeby w ciągu marszu nikt się od Chorągwi nie oddalił lub w tyle niedostawał.
8) Każdy Rotmistrz, skoro stanie w mieście Województwa swego, przyśle mi Raport i regularnie ze mną korespondować będzie do Warszawy.
9) Cała ta siła zbrojna Narodowa powinna stanąć 25-go Grudnia pod Łowiczem, a na Nowy Rok w paradzie pod Warszawą się rozwinąć.
10) Chorągiew, która najpierw przyjdzie do Łowicza dostanie Numer swej Chorągwi i tak następnie jak przychodzić będą, aż do ostatniej która, ostatni Numer mieć będzie.
Nie mogąc się do wszystkich rozciągnąć szczegółów, spuszczam się na czynność patriotyczną, gorliwość i rozsądek komenderujących.
To wezwanie zbrojnego Rycerstwa ku oswobodzeniu Ojczyzny, to źródło potęgi Przodków Naszych; nie ma bynajmniej przeszkadzać formowaniu Linowcy Piechoty z jego domu i Kawalerii z jego konia, wypisanych.
Dan w Poznaniu dnia 3. Grudnia roku 1806
DĄBROWSKI

Tak zainicjował generał Jan Henryk Dąbrowski Armię Księstwa Warszawskiego.

Wyzwolenie Warszawy przez Napoleona w 1806 z pod pruskiej okupacji.  Warszawa po III rozbiorze w latach 1796-1806 znajdowała się w prowincji Prus Południowych zarządzanej z Berlina, Zarządca prowincji Otto Carl Friedrich von Voß.

Generał Dąbrowski z Poznania przybył do Warszawy
Niemal równocześnie z tym listem, dla przyśpieszenia decyzji panów warszawskich, Napoleon skierował do stolicy Dąbrowskiego. Wahania księcia trwały jeszcze kilka dni. Przeciął je ostatecznie dopiero przyjazd Dąbrowskiego. Generał przybył do stolicy ze swym sztabem i z kancelarią 6 grudnia 1806 roku. Witały go z uwielbieniem tłumy warszawiaków. Chwałę jego głosił wiersz w Gazecie Warszawskiej:

Niech płeć piękna kochanków chęci nie wstrzymuje
Oyciec syna swą ręką niech wiedzie do roty
Cny Dąbrowski do chwały drogę wam toruje
Mąż pełen charakteru, odwagi i cnoty


Wierzono powszechnie, że przybywa dla organizowania sił zbrojnych na terenie Warszawy, krążyły pogłoski – potwierdzone zresztą przez półoficjalne źródła francuskie – że uzyskał już nominację na naczelnego wodza całego wojska polskiego. Jego odezwa do narodu miała być ogłoszona następnego dnia. Hołdy Warszawy dla Dąbrowskiego- tak niepodobne do obraźliwej demonstracji, jaką ulica warszawska zgotowała niedawno drużynie książęcej musiały uprzytomnić Poniatowskiemu z całą ostrością jego własną sytuację. W pamięci niefortunnego obrońcy Powązek ożyły zapewne wszystkie twarde słowa, które wypowiedział o nim w przeszłości jego rywal wojskowy i przeciwnik polityczny. Książę zrozumiał, że po objęciu przez Dąbrowskiego władzy wojskowej w stolicy – dla niego samego nie będzie już miejsca ani w wojsku, ani w życiu politycznym. Miał do wyboru jak pisze Askenazy albo stanąć na cele, albo zniknąć na zawsze.

Kiedy w ślad za odezwą książę ukazał się publicznie w polskim mundurze generalskim, zaskoczenie było powszechne. Ludność stolicy na ogół odniosła niechęć do reaktywacji politycznej niepopularnego bratanka królewskiego. W dwa dni później na przedstawieniu opery Krakowiacy i Górale w Teatrze Polskim – warszawiacy w niedwuznaczny sposób dali do zrozumienia Francuzom, kogo naprawdę życzyli sobie na wodza. 9 grudnia, gdy w czasie grania pojawił się Dąbrowski – pisała Gazeta Warszawska – porwany był na ręce i wyniesiony w górę przy powszechnych oklaskach licznie zgromadzonej publiczności… Ale ta spontaniczna demonstracja na cześć Dąbrowskiego, godząc wyraźnie w arystokratycznego współzawodnika Poniatowskiego, nie miała już żadnego wpływu na dalszy bieg wypadków.
Buława-buzdygan hetmana Czernieckiego ofiarowany gen. Janowi Dąbrowskiemu w 1807

W dzień noworoczny 1807 roku- kiedy na błoniach pod Łowiczem stary generał odbierał ślubowanie od pospolitego ruszenia Wincenty Krasiński przesyła mu w darze najcenniejszy eksponat historyczny ze swojej ‘’sali rycerskiej’’ na Krakowskim Przedmieściu, buławę hetmana Czarnieckiego. Dla ludzi znających historię wymowa tej demonstracji jest oczywista. Buława wielkiego hetmana z VII wieku dla najgodniejszego wodza, którego podobnie jak Czarnieckiego pozbawili pierwszeństwa wodzowie mniej godni.
Marian Brandys, Kozietulski i inni.


Legia Polsko-Włoska; Kapral Woltyżer, Dobosz Grenadierów, Kapitan 2 pułku 1807

Generał Dąbrowski zażądał jeszcze w 1806 od Napoleona przysłanie z Włoch do Polski resztek około 3 tysięcy legionistów w charakterze instruktorów dla przyszłej Armii Księstwa Warszawskiego. Ze względu na obawę Poniatowskiego, że Legioniści opanują Armie zablokował ich przybycie. Zamiast stać się kośćcem młodej Armii Księstwa Warszawskiego, zostali przeznaczeni do utworzenia na Dolnym Śląsku Legii Polsko-Włoskiej na żołdzie francuskim. Dowódcą Legii został generał Józef Grabiński. Legia Polsko-Włoska sformowana na mocy dekretu Napoleona z 6 kwietnia 1807. Tworzona we Wrocławiu, Brzegu i Nysie.


Legie Księstwa Warszawskiego, Wojska Polskiego - polskie formacje wojskowe utworzone w latach 1806-1807 na ziemiach zaboru pruskiego, z których na mocy traktatu tylżyckiego z 8 lipca 1807 powstało Księstwo Warszawskie. Początkowo trzy legie były jednostkami podlegającymi bezpośrednio dowództwu francuskiemu. Dopiero po utworzeniu Komisji Rządzącej, a następnie powołaniu Dyrekcji Wojny, nastąpiło pewne skonsolidowanie oddziałów polskich. Dyrektor Wojny opracował projekt etatów wojska polskiego. Zostały one zatwierdzone przez Komisję Rządzącą. W 1809 roku Legie Księstwa Warszawskiego przemianowano na dywizje wojsk Księstwa Warszawskiego.
Legie Księstwa Warszawskiego składały się z 4 pułków piechoty, 2 pułków jazdy oraz batalionu artylerii i saperów - razem 13 120 żołnierzy. Legią Poznańską dowodził Jan Henryk Dąbrowski, Legią Kaliską - Józef Zajączek, a Legią Warszawską Józef Poniatowski.
Sztab legii
jeden generał dywizji - komendant legii
jeden major legii w stopniu generała brygady lub puŁkownika
dwóch generałów brygady
jeden szef sztabu
dwóch oficerów inżynierów
jeden komisarz wojenny
jeden adiunkt
jeden inspektor rewirów
trzech podinspektorów przy radzie gspodarczej legii
jeden płatnik
Generałowie dywizji i brygady mieli adiutantów polowych


Fizylier 4. pułku piechoty Legii Poznańskiej

Legia Poznańska generała Dąbrowskiego liczyła 7,5-tysiąca żołnierzy. W styczniu 1807r. regularne wojsko polskie składało się z trzech legii.
Pierwszą legię tzw. poznańską, pod dowództwem gen. dyw. J. H. Dąbrowskiego tworzyli żołnierze, w większości, z departamentu poznańskiego i bydgoskiego. Wiosną 1807r. uczestniczyła ona w oblężeniu Gdańska. Wtedy też w skład legii poznańskiej wchodziły: 2, 3, 4 pułk piechoty, 1 pułk strzelców konnych, bateria artylerii. 26 maja oddziały te liczyły 4 650 żołnierzy i oficerów pod bronią. Po kapitulacji Gdańska (24 maja 1807r.), pułki wchodzące w skład Legii Dąbrowskiego cofnęły się w rejon Tczewa. Legia zakwaterowawszy się w okolicy Gniewu, wypoczywała i przechodziła reorganizację. Na dzień 6 czerwca wyznaczono rewię wszystkich pułków pod Gniewem. Ściągały więc pod to miasto oddziały piechoty i kawalerii z okolicznych wiosek, gdy całkiem niespodziewanie, ok. godz. 11 Dąbrowski otrzymał rozkaz nakazujący natychmiastowy wymarsz w kierunku Kwidzyna i zabranie ze sobą żywności na 4 dni. Legia miała połączyć się z korpusem marsz. Mortiera. Dywizja nie mogła jednak wyruszyć w przewidzianym terminie, bowiem oddziały musiały wpierw udać się ponownie do swych kwater po dobytek i dopiero wówczas podjąć marsz. Rozpoczęły go 7 czerwca o godz. 2 w nocy. Wieczorem tegoż dnia dywizja przeprawiła się przez Wisłę, po czym doszła do Rakowca, zrobiwszy razem ok. 30 km. Po drodze Dąbrowski otrzymał rozkaz marsz. Mortiera zalecający jak największy pośpiech. W Kwidzynie wojsko zaopatrzyło się w chleb na 3-4 dni. Szef sztabu dywizji gen. Maurycy Hauke wyjechał z Kwidzyna na spotkanie z marsz. Mortierem przebywającym pomiędzy Prabutami a Dzierzgoniem. Jednak po przybyciu do Dzierzgonia dowiedział się, że marszałek udał się do Zalewa. Skierował się tam natychmiast. Hauke poinformował marsz. Mortiera, iż dywizja ma tylko po 45 naboi na żołnierza i że będzie prawie niemożliwe dojście następnego dnia do Zalewa. Gen. Hauke powrócił z wyprawy do dywizji o 2.30 nad ranem. Wydał zaraz por. Ożarowskiemu z artylerii rozkaz natychmiastowego udania się na placówkę w Kwidzynie po przydział 100 000 sztuk naboi dla piechoty i odpowiednich skałek. Skierował się tam również pododdział saperów by eskortować dostawę. 8 czerwca na godz. 6 rano (według niektórych źródeł o 4.00), Dąbrowski zarządził koncentrację dywizji w Prabutach, skąd pomaszerowała przez Stary Dzierzgoń, już Oberlandzką „Route 66” do Zalewa. W czasie marszu dywizja podzielona była na dwie części. Kawaleria podążała z dowództwem, natomiast druga kolumna maszerowała „wielką drogą” przez Górki. Do Zalewa dywizja dotarła nocą, z wyjątkiem trzeciego regimentu, który wcześniej zakwaterował w Przezmarku i Folwarku. W Zalewie wojsko zatrzymało się na nocleg po 30 kilometrowym marszu. Być może wtedy właśnie mieszkańcy usłyszeli po raz pierwszy Mazurek Dąbrowskiego. Część żołnierzy, zwłaszcza tych, którzy cierpieli pod Gdańskiem na szkorbut i inne choroby, nie mogła podołać trudom wędrówki i zaczęła pozostawać w tyle. Aby zapobiec tym ubytkom w szeregach, Dąbrowski rozkazał dowódcom kompanii i batalionów zwracać większą uwagę na porządek marszu, a zwłaszcza na występowanie z szeregów. Dowódcom batalionów polecił jechać na końcu oddziałów i zbierać maruderów. Zaś dowódcom kompanii rozkazał urządzać 2 razy dziennie apele i sprawdzać stan podkomendnych oraz pytać o przyczyny ich nieobecności. Postulował również, aby żołnierze maszerowali z bagnetami nałożonymi na karabiny, ponieważ zbliżają się do kwatery cesarskiej. Cesarz, który 2 dni wcześniej kwaterował w Zalewie, znajdował się wówczas w Klein Krickau (pomiędzy Morągiem a Dobrym Miastem). Nie lada skarb transportowany był w tych dniach przez Zalewo i Morąg. Jan Weyssenhoff, major 4 p. piechoty, wspominał: „Dywizja gen. Dąbrowskiego otrzymała asygnację na gratyfikację i razem rozkaz ruszenia natychmiast do wielkiej armii. Gen. Dąbrowski, który wyleczony z ran już był wrócił do wojska, zebrał jak najspieszniej rozrzuconą po przykopach dywizję i ruszył na Kwidzynę i Zalewo, gdzie wtenczas znajdowała się wielka armia i cesarz.
TU NA DAWNYM MIEJSKIM CMENTARZU SZPITALNYM ISTNIEJĄCYM OD XV W. DO 1840R. SPOCZYWAJĄ SZCZĄTKI ŻOŁNIERZY NAPOLEOŃSKIEJ WIELKIEJ ARMII ZMARŁYCH W ZALEWIE PODCZAS KAMPANII 1807R.

Szło jeszcze o odebranie gratyfikacji dla dywizji. W tym celu rozkazał mi zostać w Gdańsku, śpieszyć z odebraniem i dogonić dywizję... Odebrałem sumę w grubej srebrnej monecie; suma była znaczna, gdyż każdy podoficer i żołnierz otrzymał po 12 franków. Z ciężarem takim, bez straży nie łatwo było udać się w drogę pełną dochodzących oddziałów, a co gorsza maruderów. Dostawszy wreszcie wóz i 4 konie, po wielu trudnościach i niebezpieczeństwach, dogoniłem dywizję pod Lidzbark”. Bohater powyższej eskapady miał dużo szczęścia, iż udało mu się bez eskorty, w zawierusze wojennej, dostarczyć do celu pełną furę srebrnych franków. Zapewne nie był to jedyny transport tego rodzaju w tym okresie przemieszczający się Oberlandzką „Route 66”, za głównymi siłami francuskimi i cesarzem. Następnego dnia, to jest 9 czerwca o godz. 4 rano, dywizja Dąbrowskiego zebrała się w Bartach i pomaszerowała do Morąga, gdzie zatrzymała się na kolejny nocleg. Płk Hauke, szef sztabu legii poznańskiej, zapisał tego dnia w swoim dzienniku: „Dywizja stanęła wieczorem w Morunga. Ja byłem posłany do marszałka Mortier. Wyjechałem z rana z Zalewa do Morąga, Boguchwały do Żółwin i powróciłem w wieczór do Morunga”. 10 czerwca dywizja udała się do Kwiecewa, dokąd dotarła późnym wieczorem i stanęła na noc, przy mocnym deszczu. Po krótkim wypoczynku, o godz. 2 nad ranem 11 czerwca nastąpił wymarsz do Praslit (przez Dobre Miasto). Przeszedłszy znowu ok. 28 km dywizja stanęła w Łaniewie pod Lidzbarkiem, gdzie w przeddzień armia francuska stoczyła bitwę. Nocą z 11 na 12 czerwca, wojska rosyjskie i pruskie były w odwrocie na północ w kierunku Bartoszyc.
Dywizja gen. Dąbrowskiego przydzielona została do grupy dowodzonej przez Napoleona starającej się zagrodzić Rosjanom drogę. Stosownie do otrzymanych rozkazów po południu 12 VI dywizja pomaszerowała w stronę Deksyt. Jednakże po przebyciu 20 km „dla niezmiernych deszczów i gliniastej drogi, tak ulewą gwałtowną zepsutej, że artyleria awansować nie mogła, po 12 godzinach marszu musiała stanąć na spoczynek pod Bądze w gołym polu”. Jednak po 2 godzinach postoju nadszedł rozkaz dalszego marszu z obietnicą odpoczynku w Pruskiej Iławie. Kiedy zaś dywizja tam stanęła, przekonano się, że odpoczynek nie jest możliwy, ponieważ w miasteczku była kwatera cesarza. Po zrobieniu 25 km marszu trzeba było odbyć defiladę i maszerować jeszcze 7 km, ażeby zająć kwatery w miejscowości Lampaski, dokąd dywizja przybyła nocą z 13 na 14 VI „zrobiwszy marsz bardzo gwałtowny bez żadnej żywności i w złej pogodzie”. Ludzie byli wyczerpani i głodni. Wprawdzie rozkazy otrzymane przy wymarszu z Gniewu nakazywały zabranie żywności, ponieważ przewidywano jej brak na ziemi wschodnio-pruskiej, jednakże poszczególni żołnierze nie wierzyli tym ostrzeżeniom, a będąc słabo zdyscyplinowani nie chcieli nosić żelaznej porcji i wyrzucali ją albo zjedli. Ta lekkomyślność odbijała się teraz bardzo boleśnie. Wojska polskie podczas całej kampanii 1807r., podobnie jak i francuskie, żywione były na koszt mieszkańców terenów, na których działały oraz na koszt nieprzyjaciela. W związku z tym służba zaopatrzenia posuwała się przy oddziałach straży przedniej i zaraz po wkroczeniu wojska na nowe obszary, wspólnie z władzami cywilnymi, przeprowadzała rekwizycje, urządzała magazyny i rozprowadzała żywność do jednostek pozostających w drugim rzucie. Jednak w trakcie czerwcowego pochodu wojsk polskich, pomimo zabezpieczenia maszerujących w prowiant, panował głód, z powodu niefrasobliwości Wielkopolan, liczących na zasobność niemieckich mieszkańców tych stron. A. Białkowski wspominał: „Po przejściu tego miasta [Kwidzynia] rozkazano nam odebrać z magazynów tam przysposobionych żywność kompletna na dni 10, z tem zastrzeżeniem, żeby każdy ją ze sobą niósł, gdyż wojsko przejdzie w takie okolice, że będzie brak takowej. Ale nikt nie chciał przypuścić, aby w okolicach niemieckich, na żywności zbywało. Z tego powodu – wielu żywności albo zużyło, albo porzuciło, a później w głodzie największym korpus nasz iść musiał. I tak postępowaliśmy marszem forsownym idąc na miasteczko Merung [Morag], pod którym zastaliśmy obóz nieprzyjacielski ze sztucznie robionych baraków z brzeziny. Dalej szliśmy na Dobre Miasto (gdzie już była bitwa stoczona przez awangardę francuska i trupami zasłane pole). Miasta i wsie okoliczne spalone były i bezludne”. Jakże srodze musieli zatem wówczas cierpieć mieszkańcy miejscowości wzdłuż Oberlandzkiej „Route-66” i okolic, obciążeni nieustającymi rekwizycjami żywności i obowiązkiem zakwaterowania przemieszczających się mas wojska. Ostatni etap marszu odbywał się w warunkach wprost rozpaczliwych, jak o tym zapewnia Dąbrowski: „Żołnierz bez obuwia, bez żywności, osłabiony pracą 3-miesiecznego oblężenia Gdańska, zdawał się przewyższać siły fizyczne człowieka, pełniąc bez szemrania powinność swojego stanu. Kilku ludzi zmarło z fatygi. Z dnia 13 na 14 jeszcze noc całą maszerowaliśmy śpiesząc się do boju, nie mając od 3 dni chleba i ledwo pół racji mięsa”. Tymczasem na przedpolu miasteczka Frydland, będącego punktem przeprawy przez Łynę, od wczesnego ranka toczyła się walka. Na pomoc wojskom cesarskim spod Tczewa nadciągnęła Dywizja Dąbrowskiego. Dywizja wojsk polskich połączyła się wojskami carskimi pod Lidzbarkiem Warmińskim. Obie armie dotarły razem pod Frydland. Rosjanie przestali się cofać. 14 czerwca 1807 roku doszło do starcia. Francuzom udało się zdobyć Frydland i odciąć Rosjan od miasta, pozostawiając wojskom niewielkie pole manewru. Klęska Rosjan była całkowita, poległo 30 tysięcy żołnierzy rosyjskich, reszta w nieładzie uciekała za Niemen. Tu generał Dąbrowski został ranny w nogę. Pogoń rozpoczęły Dywizje Dąbrowskiego i Zajączka. Walcząc z uciekającymi Rosjanami wojska polskie zajęły Sępopol, Gierdawy, Kętrzyn i Giżycko. W lipcu oddziały rozdzieliły się: Dąbrowski ruszył na Mazury, zajął Gołdap, Olecko, Ełk, natomiast Zajączek udał się w kierunki Suwałk.
Napoleon salutuje 12 Pułkowi Kirasjerów na polu bitwy pod Frydlandem

Po bitwie pod Frydlandem 1807 zarządzono odpoczynek. Nastąpiło rozluźnienie dyscypliny. Pijaństwo trwało podobno trzy dni. Niespodziewanie Rosjanie rozpoczęli kontratak. Okazało się, że jedynie oddziały polskie były w stanie brać udział w walce. Udało im się powstrzymać nieprzyjaciela i osłonić resztę niezdolnej na razie do boju armii. Napoleon miał w rozkazie dziennym następnego dnia napisać: Jeżeli już macie pić, to pijcie jak Polacy. Pijany jak Polak (franc. dawniej saoul comme un Polonais, obecnie soul comme un Polonais lub ivre comme un Polonais) – popularne powiedzenie francuskie. Oznacza kogoś, kto mimo spożycia większej ilości alkoholu zachowuje sprawność fizyczną i trzeźwe myślenie, czyli człowieka z tzw. "mocną głową", ewentualnie kogoś, kto charakteryzuje się nadprzeciętną odwagą i brawurą.

Zwycięstwo to umożliwiło Francuzom zajęcie Królewca i zmusiło Aleksandra I do zawieszenia broni. Dobra postawa dywizji, pomimo tylu przebytych trudów w czasie forsownego marszu, spotkała się z pochwałą ze strony cesarza, którą wyraził, gdy objeżdżał pobojowisko. Pięć tysięcy żołnierzy polskich, którzy maszerowali Oberlandzką „Route 66” w czerwcu 1807 r. stanowiło zaledwie cząstkę sił, jakie pod wodzą Bonapartego nacierały na Prusaków i Rosjan. Po zwycięskiej bitwie pod Frydlandem Napoleon skierował polskie pułki w rejon Wielkich Jezior. Legie Księstwa gen. Dąbrowskiego (rannego pod Frydlandem) i gen. Zajączka połączyły się 20 czerwca 1807 w Kętrzynie.
Tablica pamiątkowa w Kętrzynie, upamiętniająca pobyt gen Jana Henryka Dąbrowskiego w 1807
Dzień później do Giżycka dotarły dwa polskie pułki piechoty z gen. Dąbrowskim i gen. Zajączkiem na czele. Generał Dąbrowski kwaterował na zamku, a gen. Zajączek stanął kwaterą w mieście.
Zamek w Giżycku gdzie kwaterował gen. Dąbrowski

 Miasto musiało utrzymywać wojska polskie i zapłacić kontrubucję - wydając łącznie 20000 talarów. Przy "okazji" w Giżycku i okolicy wybuchła przywleczona epidemia. Część sił polskich (pułk jazdy) skierowano do Węgorzewa, a Pisz zajęli Francuzi. Wszędzie wybierano słone kontrybucje i rekwirowano niemal wszystko co tylko było przydatne do prowadzenia kolejnych wojen.
Prusy leżały na łopatkach - ale pozostawała jeszcze Rosja. Napoleon nakazał więc przegrupowanie polskich sił nad Niemien - z zadaniem rozpoczęcia działań na terytorium Rosji (celem miało być zajęcie Litwy). 25 czerwca 1807 do Gołdapi dotarły oddziały z dywizji gen. Dąbrowskiego (5000 żołnierzy), a w Ełku stanął polski 4 Pułk Piechoty. Niekóre pułki otrzymały już nawet rozkazy rozpoczęcia kolejnej ofensywy za Niemien i Bug, ale Francja, Rosja i Prusy podpisały w lipcu pokój w Tylży (zawarty w interesujących okolicznościach na tratwach na rzece Niemen. Polskie formacje rozlokowane w Kętrzynie, Giżycku, Węgorzewie, Gołdapi i Ełku pozostawały na Mazurach do końca lipca.

Ruszająca ofensywa wojsk 1807 wymusiła zneutralizowanie ludności niepolskiej na tym terenie. Przyczyniła się do tego;
Odezwa gen. Dąbrowskiego do Hollendrów i wszystkich rodu niemieckiego mieszkańców na polskiej ziemi.
Jan Henryk Dąbrowski, generał dywizji, komenderujący wojskami polskiemi w departamencie poznańskim, bydgoskim i kwidzyńskim, kawaler orderu Orła Wielkiego Legji Honorowej i komandor orderu królewskiego Żelaznej Korony.
Opatrzność w mądrości swojej przeznaczyła siedliska narodom.


Niesprawiedliwość i przemoc wydarła własność ziemi narodowi polskiemu, ale ramię Boga chcąc ukarać niesprawiedliwość, zesłało niezwyciężonego Cesarza Francuzów, przed którego potężną bronią monarchia pruska upadła.
Mieszkańcy na ziemi polskiej, jakiegokolwiek jesteście rodu, jakiejkolwiek religii, jakimkolwiek mówicie językiem, wiedzcie i przekonajcie się, że wojskami francuskie i polskie przychodzą do was, jak do swych ziomków, chcąc wam zapewnić błogosławieństwo pokoju i szczęścia, że te wojska tak jak rząd polski, szanować będą waszą religię, wasze osoby i waszą własność nie żądając nic więcej od was, jak wierności rządowi krajowemu i spokojności w domach waszych.
Są to nieprzyjaciele wasi, którzy was strasząc, chcą was zrobić nieprzyjaciółmi Polaków pobudzając do buntu i tym sposobem wystawić was na wszystkie okropności sprawiedliwej zemsty.
Chcąc was uchronić od tego nieszczęścia, ogłaszam co następuje:
1. Holendrzy, Niemcy i jakiejkolwiek religii i rodu ludzie zamieszkali na ziemi polskiej, którzy się zachowują w swoich domach spokojnie, żadnego z nieprzyjaciółmi kraju nie będą mieć porozumienia, zachowują wierność dla rządu polskiego, wypłacać będą postanowione kontrybucje i podatki, doświadczą wolności w wyznawaniu swojej religii, obrony swoich osób i majątków i uważani będą jak bracia i ziomkowie nasze.
2. Którzyby takowych obowiązków nie zachowali, a osobliwie, którzyby się odważyli z nieprzyjaciółmi Francuzów i Polaków wchodzić w zmowy, wojska francuskie lub polskie zdradzać, fałszywy nowiny rozsiewać, albo przeciw tymże wojskom porwać się do broni, takowi schwytani przez komendy natychmiast będą rozstrzelani.
3. Amtmanowie, sołtysi i każda zwierzchność, którzyby buntujących się nie poskromili, albo do najbliższej komendy francuskiej lub polskiej nie donieśli, będą uważani za hersztów buntu i jako tacy śmiercią karani. Gromada zaś cała, gdzieby się bunt okazał, najsurowiej egzekucji wojskowej podpadać będzie.
Wy zaś Polacy, którzy wyznajecie religię katolicką pomnijcie, że przychodnie na waszej osiedli ziemi, przez wspólne dla kraju obowiązki, stali się waszemi bracią. Pomnijcie, że Ewangelja każe nam być łagodnemi. Zostawcie wolność każdemu od Boga nadaną, wielbić go podług swojego przekonania i nie badając w różnicy wiary, bądzcie obywatelstwem połączeni z mieszkańcami, którzy przemysłem i pracą kraj wasz zbogacają.
Bądzcie tak, jakieście waszej zwierzchności byli posłuszni, którą nowy rząd potwierdza. Nie dajcie przyczyn obwiniania was, żeście byli podnietą zamieszań domowych i nie zapominajcie, iż ktokolwiek jest posłusznym, od tychże praw bronionym być musi.
Ażeby takowe urządzenie każdego wiadomości doszło, ta odezwa ma być we dwuch językach drukowana, po wszystkich dominjach, amtach, miastach i wsiach publikowana i z ambon czytana i ogłaszana przez cztery tygodnie.
W Kwaterze Głównej w Nowym, dnia 1 luty 1807, Dąbrowski

Odezwa do Duchowieństwa 1806, gen. Jan Henryk Dąbrowski

Brak komentarzy: