piątek, 22 stycznia 2010

Wódz Polski Dąbrowski



Kurtka mundurowa gen. Jana Henryka Dąbrowskiego, Księstwo Warszawskie


Ten to mąż reprezentuje glorię Wojska Polskiego w kraju.
Rodzina

Jan Henryk Dąbrowski urodził się 29 sierpnia 1755r. w Pierzchowcu, wiosce powiatu bocheńskiego ówczesnego krakowskiego województwa, w rodzinie, w której żywa była tradycja wojskowa.

Dziad jego Jan Stanisław brał udział w wyprawach króla


Dziadek chorąży Jana III , osiadły w Trześniowie, w Lubelskiem.
Pan chorąży był człowiekiem rycerskiego animuszu i w obronie ojczyzny nie szczędził własnej krwi, ani mienia. Stawał w potrzebie chocimskiej, bił się pod Lwowem i Żurawnem, uczestniczył w odsieczy wiedeńskiej, w bitwach pod Parkanami i w zdobyciu zamku Szczeny.
Babka
Tak dopełniwszy swego obowiązku wobec Rzeczypospolitej, zamienił oręż na pług i zaślubiłwszy podkomorzankę Mariannę Szymanowską, osiadł na własnym zagonie. Związek ten pobłogosławiony został trzema synami, z których najmłodszy, Jan Michał, urodzony 8 września 1717 był ojcem wodza legionów. Wkrótce po przyjściu na świat trzeciego syna, pan chorąży przeniósł się do wieczności, pozostawiając wdowę wraz z dziećmi w nienajlepszych stosunkach majątkowych. ‘’Mój ojciec stracił jeszcze w dzieciństwie swego ojca, który z powodu ustawicznych niepokojów i podczas elekcy nadwyrężył majątek i niewiele zostawił swej rodzinie – pisze generał w swej autobiografii z 1802r. Mimo to chorążyna starał się dać synom jak najlepsze wychowanie i wysłał ich do szkół jezuickich w Lublinie. Dwaj starsi poczuli wokację do stanu kapłańskiego i przywdziali duchową sukienkę poświęcili się służbie ołtarza, zaś najmłodszy chorąży znalazł gorliwego opiekuna w zamożnym kuzynie Michale Dąbrowskim.

Ojciec Jan Michał w 16tym roku życia walczył przy boku
Król Polski Stanisław Leszczyński, mal. Jean Baptiste Adolphe Lafosse



Ojciec generała Jana Henryka Dąbrowskiego, Jan Michał w 16tym roku życia walczył przy boku króla Stanisława Leszczyńskiego. Ów Michał Dąbrowski, kawaler maltański, człowiek bogaty ni wpływowy, zajął się ubogim sierotą i z pomocą prymasa Potockiego umieścił trzynastoletniego chłopaka jako pazia na dworze Leszczyńskiego. U boku króla Stanisława bawił Dąbrowski w Warszawie, a następnie w Gdańsku, lecz po opanowaniu tego miasta przez Augusta III, Podczas oblężenia Gdańska i zdobycia go przez marszałka rosyjskiego Munnicha został wzięty do niewoli i zaciągnięty siłą do kirasjerów saskich, zniemczany jednak polski się nie wyparł co udowodnił, a jego syn Jan Henryk stanął w obronie Ojczyzny.
Opuszczony przez opiekunów, nie znalazł dla siebie innego ratunku, jak wstąpienie do saskiego wojska. W piętnastym roku życia widzimy go kadetem w pułku kirasjerów Pestenpostel, w którego szeregach odbył kampanię turecką pod dowództwem hrabiego Rutowskiego i odznaczywszy się w bitwie pod Tymokiem, zwrócił na siebie uwagę kawalera de Saxe.
Odbył następnie wojnę śląską przeciw Fryderykowi II. To też po zawarciu pokoju w 1739, oraz powrocie wojsk posiłkowych do Saksonii, młody Dąbrowski, postawy pięknej i rosłej, przeniesiony został w stopniu chorążego do gwardii przybocznej. Jakkolwiek służba przy boku monarszym wcale nie była uciążliwa i jak najpomyślejszą przyszłość rokowała dla ubogiego oficera, to jednak Dąbrowski, stęskniony do stron rodzinnych, uprasza po sześcioletnim pobycie w Dreźnie o przeniesienie go do świeżo utworzonego pułku szwoleżerów imienia ks Alberta.
Pułk ten, uformowany z samych Polaków, na koniach polskiej rasy, miał komendanta poczciwego Sasa, generała Wilmensdorfa, którego główna kwatera mieściła się w Malborku, w Prusach królewskich. Po kampanii 1745, zakończonej porażką armii saskiej pod Kesselsdorfem, pułk ks Albrechta przeniesiony został na leże do Polski, gdzie w dobrach stołowych Niepołomice wyznaczono mu stanowisko. Dąbrowskiemu dostała się kwatera w Sierosławicach nad Wisłą, dzierżawionych przez generała Krystyna Lettowa, komendanta konnej gwardii konnej. Mimo cudzoziemskiego na pozór nazwiska, dom Lettowów był szczerze polski. Lettowie pochodzili z dobrej szlachty litewskiej wyznania kalwińskiego i podczas prześladowań religijnych za Zygmunta III opuścili rodzinne strony, przenosząc się do Pomeranii. Generał Lettow sługiwał też pierwiastkowo w wojsku pruskim i dopiero po utworzeniu przez Augusta II pułku gwardii konnej, zwanego później mirowskim od nazwiska pierwszego jego dowódcy, Miera, przeszedł pod sztandary Rzeczypospolitej.

Matka
W domu generała poznał Dąbrowski najstarszą tegoż córkę, Zofię Maryannę Lettow i pozyskawszy wzajemność panny, zaślubił ją w roku 1750.

Dziatwy przybywało z każdym rokiem, a po dwu córkach Ludwice oraz Aleksandrze, urodzonych w Sierosławicach, przyszedł na świat z upragnieniem oczekiwany syn, któremu na chrzcie świętym nadano iniona Jan Henryk. Ujrzał nasz wojownik światło dzienne w dniu 29 sierpnia 1755r. w Pierzchowie pod Bochnią, dokąd przeniosła się Dąbrowska dla objęcia własnego gospodarstwa, gdyż wieś ta była własnością jej rodziców. Już na dwa lata przed urodzeniem się syna kupił Dąbrowski, ówczesnym zwyczajem, kompanię w pułku, w którym dotychczas służył, a ponieważ kapitan był zarazem administratorem swego oddziału, przeto też zapobiegliwa małżonka postarała się o puszczenie jej w dzierżawę na dogodnych warunkach dóbr królewskich Osieka, w województwie Lubelskiem, skąd dostarczała wszelkich prowiantów konsystującemu w Warszawie mężowi.
W Osieku upłynęły dziatwie Dąbrowskich pierwsze lata życia pod serdeczną opieką matki, jakiej im niebawem miało zabraknąć. Wybuch wojny siedmioletniej kres położył szczęściu młodej pary. Mąż wraz z pułkiem pospieszył na widownię walki do Czech, a tymczasem osierocona małżonka wpadła w suchoty, które pod wpływem tęsknoty, rozłąka wywołanej tak szybkie czyniły postępy, iż kapitan Dąbrowski powróciwszy za urlopem z początkiem 1758 roku do Osieka, przybył jedynie po to by pożegnać ukochaną towarzyszkę życia.
Zmarła na jego ręku w dniu 7 stycznia 1758r. licząc zaledwie trzydziesty rok życia. Powinność żołnierska powoływała zbolałego wdowca do obozu. Zostawił przeto drobną dziatwę pod opieką babki, sam zaś powrócił do służby. Następnie dwa lata upłynęły małemu Henrykowi – tego bowiem imienia od dziecka używał w Pierzchowcu w domu generałowej Lettowej i dopiero w siódmym roku życia odwieziono go z polecenia ojca do Kuchar, gdzie wspólnie z swymi braćmi Kępińskimi miał pobierać nauki pod dozorem przysłanego z Saksonii mentora. ‘’Nie mogę wypowiedzieć czytamy w wpomnianej już autobiografii generała z jakiem przywiązaniem i starannością wuj i ciotka obchodzili się ze mną. Uwarzali oni sobie istotnie za obowiązek w niczem nie dawać pierwszeństwa nademną żadnemu z swoich synów, gdyż wszystko miałem wspólne z nimi. A jeżeli kiedy małe dziecinne spory między nami powstały, i wuj i ciotka zawsze mnie za niewinnego uznali. W istocie chcieli mi oni niejako za nieszczęście z osierocenia matki i z wystawienia ojca na niebezpieczeństwa osłodzić i ciężar jego zmniejszyć, chociaż ja wówczas tego jak dziecko, ani nie czułem, ani też poznać nie mogłem. Byliśmy też wszyscy trzej Jan i Karol Kępińscy tudzież Krystyna Lettow, jak bracia rodzeni między sobą i kochamy się aż do tego czasu, Szczególnie zaś najstarszy, Jan Kępiński, który kilka miesięcy jest młodszy odemnie, był moim nierozłącznym towarzyszem…’’
Nie dziw przeto, iż po ukończeniu walki, gdy Dąbrowski już jako major, powrócił do kraju, syn jego jedyny nie poznał rodzica, gdyż jak sam powiadał nie mógł wcale pojąć, aby miał innego ojca prócz wuja Kępińskiego, ani inną matkę, prócz ciotki. Tem też boleśniejsze dla Henryka musiało być rozstanie z domem, który za własny uważał. Musiał jednak wracać z ojcem udać się do Saksonii, gdyż z chwilą śmierci Augusta III i elekcji Poniatowskiego, wszystkie pułki saskie, rozłożone dotychczas w Polsce, powracały w granice elektoratu. Garnizon Dąbrowskiego znajdował się w Hojerswerdzie, w Luzacyi, dokąd też udał się wraz z synem w roku 1766r. podczas gdy cała rodzina Lettów, musiała szukac chwilowo przytułku na Śląsku pruskim, uchodząc przed prześladowaniem dysydentów jakiego się dopuszczali Barszczanie.
Wraz z jenerałową Lettową i z obiema córkami Dąbrowskiego przebywała też w Pacawicach, na Śląsku, rodzina Kępińskich, która rzuciwszy swe posiadłości na łaskę losu, stroniła statecznie od wojny domowej.
28 sierpnia 1779 roku pułkownik Dąbrowski zakończył swe życie w Dreźnie. ‘’ Zabrała z sobą do grobu sławę cnotliwego, poczciwego człowieka, odważnego żołnierza i najlepszego w świecie ojca’’ – pisze wdzięczny syn. – ‘’Drugiej żony już nie wziął, a ciotka moja, Kępińska, opowiadała mi iż to matce naszej na łożu śmierci przyrzekł chociaż tego po nim nie wymagała. Zostawił on znaczny majątek i zapisał go testamentem nam obojgu żyjących dzieciom i wnuczce swej mej śp. siostry Aleksandry, Ludwice Barner. (Aleksandra Dąbrowska, zaślubiła porucznikowi Barnerowi, podkomendnemu ojca, zmarła w kwietniu 1776r. w rok później pojał Barner za małżonkę młodszą jej siostrę Ludwikę).
Na mego ojca spadła wieś Pierzchowiec w sukcesyi, którą po śmierci odziedziczywszy, potem z powodu nieszczęśliwego stanu ojczyzny a szczególnie z powodu formowania legionów ciotecznemu bratu memu Janowi Kępińskiemu, po ojcu majątkiem podzieliliśmy się nie używając do działów ani sędziego lub adwokata, ani pośrednika lub świadków. Godna zastanowienia, że szwagier mój Barner w imieniu swej córki do działów należący, był Lutrem, siostra moja kalwinką, ja katolikiem, a jednak podzieliliśmy się najzgodniej…’’

Żona

Po upływie żałoby, ożenił się Dąbrowski z panią swych myśli. Pierwsza żona poznana w 1776r. Gustawa Henryka de Rackel ze wsi Loga; Była to - czytamy w zapiskach generała – młoda, wesoła, bardzo skromnych obyczajów panienka, wychowana do życia domowego i do gospodarstwa. Ślub młodej pary odbył się 28 marca 1780 roku w Lodze, pod Budziszynem, w obecności najbliższej rodziny, tudzież poczciwego kurlandczyka Wallnusa, który Henryka i jego żonę uważał za własne dzieci.

Wykształcenie otrzymał Henryk staranne ale jednostronne. Wdrażano go przede wszystkim do praktycznego życia z myślą o jego karierze wojskowej. Poznał język polski, niemiecki i francuski. Czytywał mało lektur wówczas nie stanowiła ważnego środka wychowawczego, zresztą chłopiec rwał się do koni i szabli, pogardliwie odnosząc się do książek. W późniejszych dopiero czasach zrozumiał głębokie znaczenie czytania i z zapałem wziął się do uzupełnienia braków swego wykształcenia.
Powrócił do niej dopiero w 1792r.
W roku 1770 ojciec oddał go do wojska. Został chorążym w pułku szwoleżerów ks. Albrechrta.

Przebywał w saskim kole wojskowych o zacieśnionym horyzoncie wojskowym. Ciężka i nudna służba w ówczesnem wojsku Saksonji, oparł jedynie na rutynie pedanterii, nużyła Henryka, rwącego się do górnych lotów. Coraz częściej zatapiał się w wspomnieniach swych lat dziecięcych, coraz gwałtownej rwał się do Polski i jej tradycji wojskowych. Razem z Polakami, choć na obcej ziemi, przeżywał polską tragedię 1772 i 1773 roku. Polska i praca i praca dla niej stawała się dla niego ideałem.
W 1774r. armia saska przeżywała dobę reorganizacji. Wprowadzono zmiany, ożywiano ducha armii. Wprowadzano zmiany, ożywiano ducha armii. Odżył w tym czasie i Dąbrowski; mianowany podporucznikiem, gorliwie zajął się służbą, do której miał wrodzone zamiłowanie. W 1777r. zostaje porucznikiem.

Podczas wojny 1778r. Henryk żył czynami swego ojca, który szybko wznosił się po szczeblach hierarchii wojskowej. Na początku kampanii był już podpułkownikiem, wkrótce awansował na pułkownika i komendanta szwoleżerów im. Ks. Kurlandzkiego.
Sam Jan Henryk znakomity udział przyjmował w tej kampanii, tak go sam określa: ,, Regiment nasz zwiódł małych utarczek. Miał chęć odznaczenia się, lecz ani wiadomości, ani dostatecznej okazji do tego’’.
Ta pierwsza kampania młodego Henryka była ostatnią jego ojca. 45 lat służby wojskowej i 5 kompanii zniszczyły jego zdrowie. Resztę dokonały nieszczęścia krajowe, które, choć był w obcej służbie, silnie odczuwał. Zmarł w 1779r. w wieku 61 lat. Śmierć ojca Jan Henryk przeżył głęboko. W 1780 Jan Henryk zakłada własne gniazdo rodzinne, poślubiając 23letnią Augustę Małgorzatę Henrykę Rackel, córkę podpułkownika kirasjerów. Rok później miał już syna, a w 1783r. i córkę.

W tym też czasie przeniósł się Dąbrowski do Drezna, otrzymał przydział do gwardii królewskiej. W Dreźnie właśnie rozgorzał w nim zapał do nauk i sztuki. Gorliwie przystąpił do studiów, w pierwszym rzędzie z zakresu wojskowości. Tu też rozpoczął kłaść podwaliny pod cenny później swój księgozbiór, który uzupełniał przez całe swe życie. Nabrał wielkiego zamiłowania do książek. Interesował się żywo ówczesną literaturą i poezją. Gruntownie poznał wojskowość. Z książkami nie rozstaje się nigdy. We wszystkich pochodach towarzyszą mu, w obozach czas wolny spędza na czytaniu. I jakoby w nagrodę za to w okresie ciężkich zmagań z Suworowem w bitwie pod Novi, Historia wojny trzydziestoletniej Schillera, noszona na piersi, zatrzymała kulę nieprzyjacielską, co miała przebić późniejszego generała.
Uczęszcza Dąbrowski w Dreźnie na wykłady matematyki, inżynieryji rysunków topograficznych i artylerii, korzysta skrzętnie z pułkowych bibliotek, pilnie wchłaniając wiedzę. Tak spedza 12 lat w Dreźnie. Ogarnął całą nową literaturę wojskową i strategię, zapoznał się z historią wojskową, przestudiował żywoty wielkich wodzów, dzieje Piotra Wielkiego, Turenne a czy Czarnieckiego poznał do najdrobniejszych szczegółów, czytał Ksenofonta i Cezara. Kompletuje zbiory map i planów tak, że w 1792 posiada najkompletniejszy w Polsce ich zbiór.
Nie przyjmował jednak Dąbrowski metod i systemów wojskowych zachodu bezkrytycznie. Wczuwał się w nie, poddawał krytycznemu rozbiorowi. Nie był zwolennikiem ‘’sztywnego’’, metodycznego sposobu wojowania. Doszedł do wniosku, że rozmach, impet, szybkość, zaskoczenie nieprzyjaciela odgrywają w wojnach rolę decydującą. Doszedł do tych samych pojęć, które realizować będzie w swych sławnych kampaniach wielki Napoleon.


Po uchwale Sejmu Czteroletniego aukcji wojska, władze polskie rozpoczęły starania o pozyskanie Dąbrowskiego. Starania te zbiegły się z utajonemi pragnieniami Jana Henryka. Służba obca nie dawała mu pełni zadowolenia. Marzył o czynach wojskowych, opromienionych wyższym ideałem.

W kraju

14 lipca 1792r. wstępuje też Dąbrowski do wojska Rzeczypospolitej, odrodzonej pamiętną Konstytucją Majową.

14 lipca 1792 Jan Henryk Dąbrowski został wpisany do 1 Brygada Kawalerii Narodowej (1 Wielkopolska) w randze wicebrygadiera.
Gen. Krzysztof Dunin-Karwicki (1757-1813) pilotuje sprowadzenie Dąbrowskiego.
Udziału w kampanii nie bierze. Dowodzi brygadą dywizji Wielkopolskiej Byszewskiego. Oddawał się pracy organizacyjnej, zaprowadził ład i porządek w swych oddziałach. Ciężar pracy reorganizacyjnej całej dywizji spadał całkowicie na barki Dąbrowskiego zajęty czynnościami w wojsku nie miał czasu na dokładne zorientowanie się w stosunkach politycznych Polski.

Po drugim rozbiorze i podczas opanowywania ziem polskich prze Prusaków, Dąbrowski był zdania, że należy zaborcy stawiać opór. ‘’Mając w Gnieźnie przy sobie dwa tylko szwadrony, komendy, poruczników mężnie stanąwszy, dwoma batalionom pieszym i dwom szwadronom buzarów pod komendą generała de Amotritz, nie zważając na wystawione przeciw sobie armaty, wyprzeć się z miasta nie dał i tam utrzymawszy swój garnizon, przez piechotę w rynku opasawszy kawalerję, pod bronią i strażą, przy zręcznem wykonywaniu rozkazów, a stąd skutecznej wspomnianych swoich subalternów pomocniczych, przez dni dwa póty został, dopokąd się od komenderującego dywizją do odmaszerowania nie odebrał ordynansu’’.

8 lutego 1793r. Dąbrowski cofnął się zgodnie z rozkazem w kierunku Łowicza.
W tym czasie wystąpił Dąbrowski z niezwykle śmiałym planem, owianym Dużem poczuciem troski i honor ojczyzny. Był zdania, iż należy przerzucić spiesznie całą dywizję pod Warszawą, zająć arsenał i rozproszyć akcję zaczepną przeciw Prusakom. W razie niepowodzeń przy realizacji tego pomysłu ‘’proponował, aby wówczas rozmaitemi manewrami i różnemi drogami przerzucić się do Gdańska i tam oczekiwać pomocy Francji’’.
Rzecz jasna, że to wystąpienie Jana Henryka Dąbrowskiego, nacechowane śmiałą inicjatywą i troską o Polskę, nie znalazło aprobaty u zdezorientowanej, bezwolnej i małodusznej generalicji polskiej.
W czerwcu 1793 roku porozumiewał się z komendantem Krakowa Wodzickim. ‘’ Przyrzekali sobie nawzajem, że ich dywizje będą się bronić’’ , myśleli o podniesieniu powstania przeciw zaborcom, o przedarciu się wojska polskiego nad Ren.
Kres tym planom położyła nowa dyslokacja wojska. Warszawa, czujna na te porozumienia, w obawie, by rewolta nie doszła do skutku, wydała rozkaz Byszewskiemu i Wodzickiemu, by powrócili ze swemi oddziałami na swe rozrzucone stanowiska. I ten plan Dąbrowskiego uratowania honoru wojska został pokrzyżowany.
Na wieść o powstaniu Warszawy w kwietniu 1794r. ‘’ wszystkie oddzielne komendy polskie wyruszyły z miejsc swoich i wicebrygadjer Dąbrowski z Zambrowa …’’ Przybycie Dąbrowskiego do Warszawy poprzedził raport, ‘’ że między Tykocinem a Zambrowem zabrał Rosjanom sześć wozów z pieniędzmi i płótnem, tudzież jednego oficera i ludzi dziesięciu’’.
Do połowy maja, w okresie reorganizacji i formowania wojska przez Kościuszkę pod Połańcem Dąbrowski nie odgrywa w ruchu zbrojnym wydatniejszej roli. 20 maja powierzono mu strzeżenie Pilicy, 26 tego miejsca posunął się do Gostomji, gdzie się obwarował i ubezpieczył.

Po bitwie pod Szczekocinami, gdy Kościuszko posunął się ku Warszawie i stanął nad Pilicą, otworzyło się przed wice brygadierem Dąbrowskim szersze pole do działania.


Generał Tadeusz Kościuszko mianuje go generałem majorem i wyznacza na stanowisko na prawym skrzydle armii w okolicach Błonia. W pracach fortyfikacyjnych Warszawy przyjmował udział wybitny. Przebywał w tym czasie przy boku Kościuszki i okazał dzielną pomoc przy budowie linji szańców przed Czerniakowem, Siedlcami i Czystem.
W sierpniu 1794r. kieruje Dąbrowski udanie obroną pod Czerniakowem.

Do walk z Prusakami zasięgano zawsze jego rady był najlepszym znawcą sztuki wojskowej pruskiej. W końcu sierpnia obejmuje komendę po Poniatowskim w trudnym punkcie koło Powązek.
Dąbrowski ‘’ przewidując, że król pruski koniecznie dalej zechce zwycięskie swoje pomknąć kroki, ubezpieczywszy się według reguł taktyki, czeka w zupełnej gotowości z determinacją ginąć raczej niż ustąpić, wpajając te prawdziwe republikańskie sentymenty nie tak słowami, jak własnym przykładem, swoim podkomendnym…

Dzień 27 jeszcze zszedł na obustronnych przygotowaniach, gdyż 28 miał być dla obu wojsk zdecydowanym. Nadszedł, lecz tak straszny jak nigdy. Równo z dniem , tak wojsko rosyjskie jako i pruskie widzieć się dały uszykowane do boju, a zaraz z wszystkich bateryj grano z armat. Rosjanie czynili niektóre poruszenia, grożąc atakiem obozowi Naczelnika, od Woli także maik zrobili Prusacy, uderzając na generała Zajączka, gdy tymczasem cała ich siła razem napadła wszystkie pozycje korpusu generała Dąbrowskiego. Żwawo nacierano na generała Rymkiewicza, który mężnie bronił cały fort lasu bielańskiego i brzeg Wisły, lecz nierównie żwawszy był atak na Powązki, gdzie generał Dąbrowski na czele wojsk swoich przewodniczył.
‘’O trzeciej godzinie zrana atakował nieprzyjaciel całą linję, największa jednak forsa była na las powązkowski i na baterię miedzy domem Parysa a Powązkami’’. Trzykrotnie zacięcie szturmowali Prusacy ‘’udało się królowi pruskiemu przewyższającą daleko siłą i nie uważając na żadną stratę oficerów swoich, wojska generała Dąbrowskiego z lasku powązkowskiego i z samych Powązek wyparować, ale za każdym razem był przymuszony do odwrotu’’.
Dzień 28 sierpnia nie tylko przyniósł sławę oblężonym, lecz i wlał otuchę w serca powstańców. A jednym z głównych bohaterów tego dnia był gen-major Jan Henryk Dąbrowski.

Na placu boju wręczył mu Kościuszko pierwszemu obrączkę za męstwo i ofiarność…
W początkach września Prusacy odstąpili zpod murów Warszawy, zaniepokojeni wybuchem w Wielkopolsce powstaniem.
Skorzystali z tego Kościuszko i Dąbrowski. Powzięli znamienna decyzję udzielenia pomocy wielkopolskim powstańcom. Na wykonawcę tej dywersji na tyły wojsk Fryderyka Wilhelma przeznaczony został Dąbrowski.
Ruszył w początkach września do Wielkopolski. Dotarł nawet do Bydgoszczy. Nie znalazł jednak na tych ziemiach silniejszego echa insurekcji, ni zwartej silnej organizacji, któryby z siłą podjęła walkę.
Przebył ciężkie trudy, ożywił Wielkopolskę, choć jej nie mógł całej postawić na nogi.
Odegrał jednak decydującą rolę w insurekcji. Znakomicie związał wojska pruskie. Dwa przeszło miesiące Prusacy zajmować się musieli walką z wyprawą Dąbrowskiego, nie mogli swym rosyjskim sprzymierzeńcom użyczyć pomocy.
Powrócił do stolicy Dąbrowski dopiero po klęsce pod Maciejowicami. Zawezwał go nowy po Kościuszce Naczelnik, Tomasz Wawrzecki. Dąbrowski wysunął zaraz nowy plan dalszej walki.
Zdawał sobie sprawę, iż Warszawa i insurekcja utrzymać się nie mogą, projektował przebicie się wojska przez Morawy, Czechy, Bawarję i Szwajcarję do Landau względnie przez Szwajcarję nad Ren. Tu chciałby się połączyć z wojskami Republiki Francuskiej, głoszącej świętą wojnę za wolność ludów. Plan organizatora powstania wielkopolskiego nie został przyjęty.
Po kapitulacji Warszawy i upadku insurekcji wyjechał Dąbrowski do Berlina, a stąd do Paryża.
Ze służby polskiej wyniósł głębokie doświadczenia wojenne, poznał swój kraj i stosunki w nim panujące.
Wyniósł też i pewne rozgoryczenia: na każdym kroku czy w 1792r. , czy w insurekcji napotykał na intrygi, knute z nienawiści i niechęci ku jego zdolnością lub też z zazdrości.
Rozgoryczenie to jednak nie osłabiło wielkiego lotu generała. Raz podjąwszy się służby dla Polski, zżył się ze swym ideałem ofiarnej pracy dla ojczyzny. Nie zważając na intrygi i oszczerstwa, szedł dalej swą ciernistą drogą – ku odrodzeniu i wywalczeniu niepodległości krajowej.
Wśród masy emigrantów polskich, spędzających czas na jałowych sporach, walkach partyjnych i pogoni za władzą oraz wpływami, zajął Dąbrowski wyjątkowe stanowisko.
Niczego nie chciał dla siebie, nie ubiegał się o niczyje względy. Jedynem jego dążeniem była służba dla Ojczyzny, dla jej wolności i niepodległości. Dąbrowski był od najmłodszych lat wojskowym, służbę swą w wojsku polskim traktował jako służbę obywatelską, uważał, iż tylko siłą zbrojną da się Polskę wywalczyć, tak jak tylko siłą zbrojną można ją było utrzymać. Wysiłki swe i mysli skierowuje w celu stworzenia wojska polskiego, któryby szablą i bagnetem zdobyło swój kraj i ugruntowało w nim wolność.
Koncepcja wojska polskiego zawładnęła całkowicie generałem Henrykiem Dąbrowskim, śmiało przystąpił do jej realizacji.
Oczy jego zwrócił się ku Francji, tak jak już ongiś u schyłku powstania 1794r. Państwo to walczyło o nowe życie w którem triumfowałyby wolność, równość i braterstwo. Walczyło z systemem rządu państw, które ciemiężyły Polską, walczyło z temi państwami. Zwycięstwo rewolucyjnej Republiki dawało – nadzór przynajmniej – gwarancją wyzwolenia ludów podbitych. Walczący w imię wolności naród chętnie przyjmie usługi ludu, który walczyć będzie przy jego boku o swą wolność.
Dąbrowski dążył do utworzenia Legjonu polskiego, któryby walczył w przymierzu z Rewolucją i stał się ‘’zawiązkiem i jądrem armii, którą stworzyć potrzeba Polsce’’.

Legiony

3 grudnia 1796r. spotkał się polski generał z opromienionym już sławą walk


francuskim wodzem Napoleonem Bonapartym.
Przedstawił mu swój projekt.

9 stycznia 1797r. staną układ miedzy rządem lombardzkim, sprawującym swe funkcje z ramienia Bonapartego, a generałem Dąbrowskim, reprezentującym Polaków. Powstało wojsko polskie w postaci Legjonu przy armii lombardzkiej, działającej w ścisłym kontakcie z Francją pod naczelnem kierownictwem generała rewolucji Napoleona Bonaparte.

Obwieścił Polakom i całej Europie o tym znamienny fakcie Dąbrowski, nawołując wszystkich tych, którym droga jest wolna Polska, do wstępowania w szeregi Legjonu. ‘’Polacy, do wstępowania w szeregi Legionu. ‘’Polacy nadzieja powstaje. Francja zwyciężyła. Ona się bije za sprawę narodów. Starajmy się osłabić jej nieprzyjaciół. Francja pozwala nam schronienia. Czekając lepszych losów dla kraju naszego, idziemy pod jej chorągwie. Te są odznaka honoru i zwycięstwa. Legiony polskie formułują się we Włoszech, na tej ziemi niegdyś świątyni wolności. Już oficerowie i żołnierze, towarzysze waszych i mestwa są ze mną, już się bataliony formują. Przybywajcie koledzy, rzucajcie broń którą was nosić przymuszono. Bijmy się za wspólną wszystkich narodów, za wolność, pod walecznym Bonaparte, zwycięzcą Włoch. Triumfy Rzeczypospolitej Francuskiej są jedyną naszą nadzieją, za jej pomocą i jej sprzymierzeńców, może zobaczymy domy nasze, któreśmy z rozrzewnieniem porzucili’’. Te płomienne słowa odezwy Dąbrowskiego znalazły oddźwięk. W niespełne dwa tygodnie legjon liczył przeszło tysiąc ludzi.
I rozpoczęła się krwawa ciernista droga polskich żołnierzy na obczyźnie. Walczyli ofiarnie i mężnie na szlaku, wytknietym przez sławnego Napoleona, na szlaku, wytknietym przez sławnego Napoleona, na szablach i bagnetach nieśli krajowi wolność, krew swą przelewali na obcych ziemiach, by okupić straconą niepodległość, znosili trudy i głód, by swem męczeństwem odzyskać Ojczyznę. Sztandary legionów powiewały w sławnych walkach potężnego Napoleona, głosiły światu, że duch Polaków nie upadł, że Polska powstanie przez krew i męczeństwo swych najlepszych synów.
Ciężki trud swój podjęły legiony już w 1797r. Na rozkaz ówczesnego ‘’boga wolności’’ Bonapartego stłumiły powstanie Włochów w Brescji i Weronie. Krajały się zapewne ich serca, gdy z hasłem ‘’ludzie wolni są braćmi’’, ozdabiającem dumnie ich naramienniki, walczyli z ludnością, która chwyciła za broń, by zrzucić jarzmo Francuzów. Rozkaz jednak wykonali, obrali drogę wiernej służby w nadziei, iż w darze przyniesie im ona urzeczywistnienie najświętszych marzeń – Wolną i Niepodległą Polskę.
Pełen inicjatywy Dąbrowski nie traci samodzielności i przy Napoleonie. Nie zadowalają go walki na terenie włoskim, chciałbym przenieść wojnę na prowincje polskie. Służąc w armii Napoleona, nie przestaje być Polakiem, oddanym całem sercem złotą nić wyzwolenia Ojczyzny.
Korzystając z wojny francusko – austriackiej, opracowuje wódz Legionów plan przedarcia się Polaków do Galicji i wywołania tam narodowego powstania.
Plan ten zyskał aprobatę Bonapartego, lecz nie pociągnął za sobą żadnych konsekwencji, - Francja bowiem w tym właśnie czasie nawiązała z Austrją rokowania pokojowe.
Miast wielkiej wojny bezpośrednio na własnem terytorium i o własną sprawę Legionów otrzymały rozkaz stłumienia rozruchów w Reggio. Rozkaz ten został wykonany.

Tymczasem korpus polski zyskuje na sile, w czerwcu 1797r. liczy już 7 tysięcy żołnierzy. Staje się jednym z najbardziej doborowych oddziałów francuskich.
W 1798r. podczas walki Francji z królem Neapolu Dąbrowskiego na czele pierwszej legi z dwóch bowiem składały się wówczas Legiony rusza na pomoc Francuzom, 3 maja 1798r. Polacy są już w Rzymie.

W kampanii tej Legiony przyjmują udział wydatny pod Cirita Castellana zwycięsko ściska sciera się Kniaziewicz pod Magliano Chłopicki z kilkuset ludźmi rozbija 5 tysięcy Włochów; sam Dąbrowski zdobywa Gaetę. Legionisci wreszcie zajmują Neapol.
W 1799r. wybucha wielka wojna. Przeciw Francji wstępuje Austria i Rosja. Odżyły nadzieje Polaków i Dąbrowskiego. Twórca polskiej siły zbrojnej na obczyźnie czuje, że wojna ta mogłaby zdecydować o losach Polski, rozumiem, że reprezentuje wcale pokaźną siłę militarną; siły polskie liczą już 15 tysiecy żołnierzy. Przekłada ponownie swój projekt przedarcia się przez Czechy i Morawy do Galicji i rozpętania tam walki przeciw Austrii. Uzupełnia ten plan projektem przedarcia się i na ziemie, okupowane przez Rosjan. Projekt Dąbrowskiego został przyjęty przez Napoleona. Poczyna się przygotowanie do tej wyprawy, a w miedzyczasie legioniści walczą w Niemczech, oddając Francuzom duże usługi, miedzy innemi rozstrzygnęli na korzyść Napoleona losy bitwy pod Hohenlinden.
Zwycięstwa Francuzów prowadzą do szybkiego pokoju z Austrią i Rosją. Upada ponownie projekt przedarcia się do Galicji- Małopolski.
Legiony przeżywają ciężki okres. Panuje ogólne przygnębienie i rozgoryczenie. Dowódcy nie chcą nadal przelewać krwi swych podkomendnych, gdyż wydaje się im to dla sprawy polskiej bezużyteczne. Sypią się dymisje i szerzy się dezercja. Legiony ogarnia rozpacz.
Ciężki jeszcze chwile sądzone było przeżyć Dąbrowskiemu; Legiony rozformowywano; część ich odstąpiona Włochom, powołana została do służby garnizonowej w królestwie Eturji, cześć zaś, wcielona do wojska francuskiego, wysłano na wyspę San-Domingo przeciw powstaniu Murzynów.

Dąbrowski otrzymuje stanowisko gubernatora dwóch departamentów włoskich. Jest w rozterce, patrzy się na swe wielkie dzieło, które zostaje zniszczone przez tych, na których się oparł. Wytrwał jednak na raz obranej drodze. Wierzył w gwiazdę Napoleona i w to że jego zwycięstwa pociągnąć muszą wskrzeszenie Polski. Nadal pozostaje przy boku Napoleona. Taki był koniec tego jednego w swoim rodzaju wojska, zorganizowanego daleko za krajem na obczyźnie, stworzonego daleko za krajem na obczyźnie, stworzonego wola i mocą Dąbrowskiego, wojska, które zyskało sobie w całej Europie miano najwaleczniejszego. Choć upadły legiony, nie upadła idea legionowa. Sprawa, o której tyle krwi przelano, nadal żyła w sercach patriotów. Idea ta polegała na walce ofiarnej o Polskę na idei wojska polskiego i ideale żołnierza-obywatela. Legiony ponadto stwierdziły przed ludami świata, że choć Polska jako państwo nie istnieje lecz istnieć zamierza i dla tego celu odda życie i mienie swych walecznych synów…
Wybiła wreszcie godzina triumfu nieugiętego generała. Spełniły się nie całkowicie wprawdzie lecz częściowo jego marzenia.

Ponownie w Polsce

Nadeszła wojna 1806r. Napoleon polecił Dąbrowskiemu wywołanie powstania w Wielkopolsce. Srebrne orły zawitały do kraju polskiego. Już w styczniu 1807 roku Wielkopolanie zrzucił jarzmo zaborców.
Jestem sowicie od Niebios nagrodzony, kiedym was w istocie przekonał, żem niepłonnymi ziomków moich karmił nadziejami. Ten rok 1807 jest pierwszy, w którym każdy z was życie poczyna, bo kto Ojczyzny swej nie miał, tego można w liczbę umarłych policzyć. Ta ziemia na której dziś wolni chodzicie, dopiero od tego momentu poznała prawdziwe swe dzieci, kiedy was widzi zebranych w obronę swoją’’. Wołał Dąbrowski.
W działaniach wojennych tej kampanii przyjmuje Generał wybitny udział; walczy pod Tczewem, skąd wynosi ranę, pod Gdańskiem i Friedlandem. Zajmuje się również organizacją wojska polskiego.
Przekonał się Dąbrowski, iż jego wysiłki nie poszły na marne. Widział owoce swego dzieła prawdziwe wojsko polskie.

Resztę miesięcy zimowych i część wiosny przepędził Dąbrowski w Gniewie, lecząc rany z pod Tczewa.
Dopiero w pierwszych dniach czerwca widzimy Dąbrowskiego na czele jego dywizji, maszerującego na wraz z korpusem marszałka Mortiera, celem połączenia się z główną armią nad Allą. W bitwie pod Heilsberg nie brał prawdopodobnie czynnego udziału. Natomiast w batalii frudlandzkiej dnia 14 czerwca, wódz nasz świeże zdobył wawrzyny. Dywizja jego walczyła obok grenadierów starej gwardii w słynnym ataku na most oraz miasteczko Frydland, by następnie z nieporównaną brawurą uderzyć na wzgórza, panujące nad Allą, skąd baterie nieprzyjacielskie zasypywały nasze pozycje gradem pocisków. Bagnetem zdobył polski żołnierz najeżone działami wzgórza i ośmnascie armat, zdobytych na ustępującym z pola walki nieprzyjacielu, świadczyło wymowie o działalności naszych zastępców. Pogrom Prus pod Frydlandem zakończył kampanię roku śódmego, której wynikiem był traktat tylżycki, tworzący Wielkie Księstwo Warszawskie.
Pałac Małachowskich w Warszawie, gdzie w 1806/07 miał swą kwaterę gen. Jan Henryk Dąbrowski
 I tak książę Józef Poniatowski otrzymał dawną swą posiadłość, Wielonę, książę Aleksander Sapiecha dzierżone przed rozbiorem Rzeczypospolitej starostwo preńskie; Zajączek dostał Opatówek, zaś Dąbrowski dobra Winnogórę wraz z miasteczkami Pyzdrami i Środą, oszacowane w łącznej wartości miliona franków. Była to niejako restytucja za sprzedane na rzecz legionistów w roku 1797 Pierzchowice.
Generał Dąbrowski utrzymywał w tym czasie łączność między korpusem Masseny i Neya, rozłożonymi w Białymstoku i Gombinie.

Druga żona
Ratusz w Rawiczu.

W Rawiczu na balu w w salach redutowych Rausza 3 września 1807 spotkał się Jan Henryk Dąbrowski z Barbarą Chłapowską po raz drugi w życiu.

Nazajutrz, 4 września, na zaproszenie Ksawerego Chłapowskiego generał Dąbrowski

pojawił się w gościnnym dworze w Koszanowie, Śmiglu. Tu oświadczył się Barbarze prosząc o jej rękę.
Przybył generał do Rawicza wraz z 12 Pułkiem Piechoty XW po wygranej kampanii spod Tczewa, Gdańska i Frydlandu.

Ślub gen. Dąbrowskiego
Dopiero z końcem września powrócił generał wraz z wojskiem narodowemi do Warszawy, by otrzymawszy chwilowe zwolnienie od służby, pospieszyć do Poznania, gdzie w dniu 5 listopada, w samą rocznicę powrotu bohatera do ojczyzny, odbył się ślub jego z powodczaszanką Barbarę Chłapowską. Ceremonia kościelna odbyła się w katedrze poznańskiej. Od rządu narodowego w Warszawie panna młoda otrzymała brylantowa agrafkę. ‘’ Przyjmij pani ten dar rzędu do którego waleczność twego oblubieńca, wolą rządu złożona dowódcy legionu trzeciego, od niego przeznaczona była dla tej, która pierwsza przez ślubne obrączki uszczęśliwi rannego w pamiętnej bitwie pod Frydlandem. Traf również nieprzewidziany jak szczęśliwy nagradza osobistą tego wodza waleczność, wieńcząc najulubieńszą mu osobę. Niech ta pamiątka w Twojem, pani złozona reku podwójną dziś znaczy epokę i odnowionej sławy Polska i waszego szczęścia…’’
Napoleon nie przypuszczał nawet, by korpus austriacki, rozłożył w Galicji, miał zaczepnie przeciw księstwu wystąpić i z tego powodu jeszcze w początkach marca stał do Davousta rozkazy, by wojska nasze posunęły się pod Kraków, celem szachowania sił cesarskich. Na naradzie wojennej w Warszawie generała Dąbrowski wskazał jak najszybsze ruchy ku granicy galicyjskiej, celem podania ręki ziomkom za kordonem. Wojska nasze opuściły przeto już w dniu dwunastym kwietnia Warszawę i rozłożyły się obozem między Górą Pasieczną, a Raszynem.
W tej ostatniej znajdowała się kwatera ks Józefa, który w dniu 15 kwietnia, za pośrednictwem majora inżyniera, Malleta, otrzymał od księcia Ferdynanda bilet z zawiadomieniem o przekroczeniu granicy przez wojska austriackie. Należało się bronić, choć do upadłego i w Raszynie oczekiwać natarcia przeciwnika. Utarczki jazdy stoczone pod Nadarzynem i Nowym Miastem, przyprawiły Austriaków o znaczne straty. Postanowiono się cofnąć ku Warszawie.
Podczas gdy ks Józef Poniatowski ściągał swe wojska pod Modlin Austriacy weszli do Warszawy 23go.
Wojska nasze zebrały się w sile 15 tysięcy żołnierzy. Przeciwnik zajął Pragę, ale klęski pod Grochowem i pod Górą wstrzymały ruchy nieprzyjaciela. Doradzano, by czekać na wsparcie przyrzeczonych wojsk rosyjskich Napoleonowi jako wsparcie na wypadek wojny z Austrią. Zajączek radził by cofać się do Saksoni.
Na to generał Dąbrowski; Mości książę! Jeden i drugi środek nie tylko na nie się nie przyda, ale jeszcze zaszkodzi. Kiedy oni do nas weszli, pójdźmy do nich! Ja wsiądę na bryczkę, pojadę do Wielkopolski i stamtąd Waszej Książęcej Mości dwadzieścia tysięcy żołnierza przywiodę. Książę ruszaj ze swym korpusem do Galicji Małopolski, a tam za miesiąc podwoisz swoje siły. Rekruci i ochotnicy z Płockiego i Łomżyńskiego niech się uczą musztry w Lublinie i Serocku z nich uformujemy nowe bataliony!
Śmiały plan Dąbrowskiego trafił do przekonania naczelnego wodza. Po potyczce zwycięskiej pod Raszynem, zwiedzionej z brygadą wojsk cesarskich, dowodzony przez Mohra, w dniu 1 maja przerżnął się nasz generał Dąbrowski pod osłoną jednego tylko szwadronu jazdy w Poznańskie, gdzie wspólnie z Wybickim, zamianowanym przez radę stanu nadzwyczajnym pełnomocnikiem dla obrony kraju oraz z Kościańskim gromadził pod sztandary narodowe ochotników, spieszących na obronę ojczyzny.
W dniu 11 maja Dąbrowski był w Poznaniu zebrał 8 tysięcy żołnierza ruszając na lewy brzeg Wisły, wyruszył w pochód na Częstochowę. Zwycięskie utarczki stoczone z wojskami cesarskimi pod Łęczycą, Białą i Rawą, utorowały mu drogę do Warszawy, z której zostawiwszy Kosińskiego w charakterze gubernatora miasta, podążył pod Radom.

W Krakowie

W tym to mieści dnia 4 lipca połączyły się dywizje Dąbrowskiego i Zajączka z głównym korpusem ks Józefa, by pośpieszyć wspólnie pod Kraków.
W dniu 15 lipca weszły wojska narodowe do starożytnego grodu Jagiellonów, w którego murach otrzymał wiadomość o stanowczem zwycięstwie Napoleona, odniesionem pod Wagram. Batalia ta kres położyła dalszym krokom wojennym, gdyż na mocy rozejmu, w Znajmie zawartego, obie strony wojujące zatrzymały zajmowane przez nie pozycje do podpisania szonburskiego traktatu z tego też powodu pozostał Dąbrowski, aż do końca października w Krakowie, odpoczywając w gronie dawnych towarzyszy broni i rodziny od wieków osiadłej w tych stronach. Generał zajmował początkowo kwaterę w szarej kamienicy u siostrzenicy Wilhelminy Żeleńskiej, gdzie też hucznie odbywały się śniadania dla całej wojskowości z ks Józefem na czele. Na jednym z takich przyjęć, wyprawianych w dniu imienin Dąbrowskiego, książę podczas obiadu wniósł toast na cześć solenizanta, poczem kazał podać służbie przywieziony upominek. Był nim obraz przedstawiający na głównym planie wspaniałe drzewo dębowe. U dołu widziano zajączka, gryzącego zawzięcie korzenie dębu, podczas, gdy z gęstwiny wyskakiwał ciołek, odpędzający Różkami napastnika. W ten sposób alegorycznie przedstawił wykwintny książę stosunek swój do Dąbrowskiego, oraz zawistnego wobec zasług twórcy legionów Zajączka…
Z szarej kamienicy przeniósł się następnie Dąbrowski na mieszkanie do pałacu Wielopolskich, a z końcem sierpnia wyjechał za porada lekarzy do Krzeszowic, by tamtejszych zdrojach szukać ulgi w swych cierpieniach, spowodowanych niezabliźnioną jeszcze raną.
Tam też w towarzystwie księdza referendarza Sołtyka przebywał generał aż do połowy września w którym to czasie powrócił do Krakowa na spotkanie małżonki, powracającej z wód śląskich. Pobyt w podwawelskim grodzie, urozmaicony został odwiedzinami w rodzinnym Pierzchowie u Kępińskich, oraz w Liplasie u Dębickich, tudzież festynami, wyprawianymi przez gościnnych Krakowian, należał bez wątpienia do najmilszych chwil bohatera, któremu też przypadł w udziale zaszczyt wprowadzenia wojsk zwycięskich, powracających w dniu 8 grudnia do Warszawy.
Łuk Triumfalny wzniesiony w Warszawie na cześć Wojska Polskiego i gen. Dąbrowskiego powracającego z kampanii 1809 roku. (wg. rys. Zygmunta Kegela - sztych K. A. Richter). Poniatowski ustąpił gen Dąbrowskiemu jako autorowi zwycięstwa i to on wprowadził zwycięskie Wojsko Polskie do Warszawy tym Lukiem.


Po przeglądzie wojsk na placu Saskim przez Dąbrowskiego wraz z senatem i radą stanu Warszawiacy wydali bal na koszt miasta.


Skoro tylko pojawił się wódz legionów muzyka zaintonowała pieśń Jaszcze Polska nie zginęła! , a z piersi wszystkich obecnych podniósł się krzyk Niech żyje generał Dąbrowski!

1812 rok

Dywizja Dąbrowskiego, figurująca w urzędowych relacjach pod mianem setnej siedemnastej, odłączona została wcześniej od reszty korpusu polskiego i z tego też powodu nie brał udziału ani w zdobyciu Smoleńska, ani w bitwach pod Możajskiem, Ostrowem i Wiazną. Natomiast przyszło się odznaczyć naszemu wodzowi w rozprawie pod Mohylewem, gdzie obok Davousta bronił Rosjanom przejścia przez Dniespr, poczem wysłano go na obserwację warownego Dobrujska. Dąbrowskiemu przypadło zadanie wstrzymania pościgu nieprzyjacielskiego. W dniach 21 i 23 listopada bił się pod Borysowem i licząc niespełna cztery tysiące żołnierza, trzymał się przez dzień cały przeciw dziesięciokrotnie liczniejszym korpusem Czyczagowa. Ustąpił dopiero pod wieczór, gdy w szeregach pozostało zaledwie tyle żołnierza, by uprowadzić z pola bitwy sztandary oraz działa. Stratę tę powetował generał, zbierając w powtórnem starciu z Czyczagowem około 4 tysiące jeńców. Z tem większym przerażeniem przyszło mu oglądać nazajutrz 24 listopada zbliżające się moskiewskim traktem niedobitki głównej armii, przemarzłe, bez broni, pomieszane bezładne. Wygłodzeni maruderzy rzucili się, gdyby szarańcza na tabory Dąbrowskiego i w mgnieniu oka rozerwali szczupłe zapasy żywności jakie jeszcze posiadał. Dopiero pod wieczór nadciągnęło wojsko, pozostałe pod bronią, ale niektóre korpusy, dowodzone przez marszałków. W końcu nadjechał sam cesarz w otoczeniu świętego szwadronu, a więc konie przy działach Dąbrowskiego w dobrym jeszcze znajdujące się stanie, wezwał do siebie generała i rzekł do niego;
Wiem, cos uczynił. Straciłeś dużo, lecz trzymałeś się jak przystało walecznemu…
Zaraz tejże nocy wyruszył Dąbrowski ku Berezynie i zająwszy pozycję pod Studzianką, osłaniał budowę mostów, kleconych przez saperów ze słabego drzewa, wziętego z chat wsi nadbrzeżnej, rozebranych w tym celu. Wówczas to komendę piatego korpusu, który chory chwilowo ks Józef nie mógł dowodzić, powierzył Napoleon Dąbrowskiemu. Generał nazajutrz o świcie, przeszedłszy rzekę, bił się znów z korpusem Czyczagowa, zajmujący Mińsk gościniec, podczas gdy na przeciwnej stronie Berezyny grzmiały już działa Kutuzowa, ścigającego główna armię, od Moskwy zaś mosty uginały się pod ciężarem dział, taborów i przeciągających kolumn wojska.



Przepędziwszy noc bez ognia i jadła w lesie pod Borysowem, otrzymał Dąbrowski w dniu 27 listopada od marszałka Neya rozkaz, by wraz z całym korpusem spieszył w pomoc posuniętym naprzód oddziałom. Zaraz artyleria nasza zaczęła razić przeciwnika gęstym ogniem, gdy piechota, rozsypana w tyraliery, ucierał się z jegrami rosyjskimi.
O godzinie czwartej po południu Ney dał hasło do uderzenia na bagnety i Dąbrowski jak zwykle, powiódł w ogień pierwszą kolumnę. Natarcie było tak silne, iż nieprzyjaciel począł ustępować, lecz równocześnie wódz nasz ugodzony został karabinowa kulą. Pocisk, przeszywszy rękojeść od pałasza oraz rękę, ranił go w brzuch. Dąbrowski tyle jeszcze znalazł siły, by oddać dowództwo Zajączkowi, a gdy i ten odniósł ranę, objął komendę Kniaziewicz.
Uniesiony z pola walki przez swych adiutantów Grabowskiego oraz Szczanickiego, dostał się generał do ambulansu, gdzie mu pierwszej pomocy lekarskiej udzielił chirurg francuski Lareey.
Równocześnie gdy go opatrywano generałowa towarzysząca mężowi nieodstępnie od początku wyprawy, znalazła się w niebezpieczeństwie życia. W chwili bowiem, gdy powóz Dąbrowskiego zbliżał się do zbawczego mostu na Berezynie, wpadło między tłum uciekających rozzuchwalone ogólnym popłochem kozactwo. Zaraz w pierwszej chwili legł pod spisami kozaków stangert generałowej, spłoszone konie złamały dyszel u pojazdu i śmierć niechybna groziła już dzielnej kobiecie, gdy znajdujący się w pobliżu młodzi oficerowie; Mycielski i Potworowski, z narażeniem życia rzucili się na ratunek żony wodza. Śmiałe ich natarcie oddaliło napastników, poczem pilnujący mostu żandarm ułatwił generałowej dostanie się na drugi brzeg rzeki. Z ich pomocą naprawiono złamany dyszel, Pułkownik Hronowski dostarczył czterech Świerzych koni. Dowiedziawszy się o ranieniu Dąbrowskiego, pospieszyła generałowa do lazaretu, skąd zabrawszy męża, dowiozła go bez szwanku do Wilna, a następnie do Winnej góry. Zaledwie wyleczony z ran i wytchnąwszy po straszliwych przejściach, doświadczonych w ostatniej wyprawie, powrócił wódz nasz do czynnej służby.
W czerwcu 1813 roku widzimy go w Saksonii, gdzie dowodzi 5 tysięcznym oddziałem polskim, złożonym z szczątków wojska księstwa warszawskiego, a załogującym w okolicy Weclaru, zaś dzień 16 października zastał go w Duben, gdzie otrzymał depeszę szefa sztabu głównego, Berthiera, powołującego go, by jak najspieszniej dążył pod Lipsk.
W bitwie ludów zajmował Dąbrowski ważne stanowisko miedzy bramą Halską a Gohlisch i mimo straszliwego ognia z dział nieprzyjacielskich przez dwie doby z rzędu nie ustąpił ani kroku. Ogień z ręcznej broni i z dział nie ustawał ani kroku. Ogień z ręcznej broni i z dział nie ustawał na chwilę opowiadał bez imienny świadek tych zapasów w swych wspomnieniach można powiedzieć, ze w okropnym tym dniu mało kto pozostał w szeregach w stanie, zdolnym do walki. Oficerowie sami porywali za broń, porzuconą przez poległych i bagnetami bronili wejścia nieprzyjacielowi do miasta.
Napoleon po trzykroć słał do generała ordynansowych oficerów z zaleceniem, aby się trzymał i obiecywał mu posiłki, które wszakże nadeszły dopiero po skończeniu bitwy. Zastąpiony na okupionej tak drogo pozycyi przez dywizyę francuską, cofną Dąbrowski z niedobitkami swego korpusu w kierunku Gutzen, a wśród okropnego nieładu, jaki przedstawiał widok pobitej armi, uskuteczniającej odwrót w największym nieładzie, Polacy jedynie przestrzegali porządku szyku i zdołali uprowadzić wszystkie działa, zostawiając tabór cały na pastwę nieprzyjaciela. Na moście, rzuconym przez Elsterę, panował piekielny zamęt, W natłoku cisnącego się wojska, wozów, dział i koni, jedni drugich spychali do rzeki, w której odmętach tonęły nieszczęsne ofiary. To też nasze wiarusy, chcąc ocalić oficerów od oczywistej zguby, wzięli ich między siebie, zaś waleczni grenadierzy drugiego pułku piechoty, otoczyli zwartem kołem Dąbrowskiego i przeprowadzili go szczęśliwie przez most. Dopiero w Gutzen dowiedział się polski żołnierz o zgonie ks Józefa, oraz o całym ogromie poniesionej przez Francuzów klęski. Przygnębiające wrażenie, wywołane zgroza położenia, spotęgowała jeszcze bardziej wiadomość o oddaniu naczelnego dowództwa nad wojskiem Polskiem księciu Sułkowskiemu, komendantowi dywizyi jazdy, lubo Dąbrowski Sokolnicki, jako dowódcy korpusów, starszymi byli od niego stopniem, nie wspominając już o zdolnościach i zasługach. Napoleon obiecał Dąbrowskiego spotykając go pod Buttelstad, że za zachowanie wierności nie zapomni o Polsce. Pamiętano jak postąpił z Legionami, szemrano.
Zalecił Dąbrowskiemu obronę pod Butterstadt oddając w tym celu pod jego rozkazy jedna dywizję włoską, francuską oraz artylerię. Wódz nasz odmówił i w obecności całej świty odpowiedział cesarzowi, iż po raz pierwszy musi upraszać o uwolnienie od zadania, gdyż posiada znękanego żołnierza.

Naczelny Wódz

Po tygodniu Napoleon tymi słowami do generała Dąbrowskiego; Niech Pan bierze dowództwo, bo oddałem je s...synowi. Siądź generale na koń weź komendę nad wszystkimi znajdującymi się przy armii Polakami, prowadź ich w porządku jak się należy, zaś twoje imię reszty dokona. Zaraz też wyprawił adiutanta swego generała Flahuta z odnośnemi poleceniami do dowódców polskich, zaś ks Sułowski zdawszy komendę Dąbrowskiemu, pozostał w Gelnhausen, by za pozwoleniem cesarskim powrócić do kraju.
Stało się w dniu 29 października, a już nazajutrz zawezwał Napoleon do siebie naszego wodza, wobec którego mówił wiele o duchu narodowym Polaków i o konieczności przejścia Renu, nie szczędząc przy tej sposobności najponętniejszych dla siebie obietnic. W końcu generała, zapytał czy wojsko pozostające pod jego rozkazami zechce jeszcze walczyć z nieprzyjacielem oraz czy Polacy nie odstąpia go, jak to uczyniły inne wojska sprzymierzone?
Odparł na to Dąbrowski, że żołnierz polski, lubo strudzony w najwyższym stopniu i znękany moralnie, tak długo nie opuści sztandarów cesarskich jak długo nie ujrzy, że może to uczynić bez ujmy dla własnej godności.
Mimo wszakże szczodrych obietnic cesarskich, korpus nasz cierpiał dotkliwie z powodu braku żywności i zdany był zupełnie na łaskę mieszkańców okolic, któremi przeciągał. W Moguncyi przez cztery doby z rzędu Polacy biwakowali pod gołym niebem; żołnierzowi brakowało chleba, a konie padały z niedostatku paszy. To też Dąbrowski, zapytany wówczas przez cesarza coby dla niego osobiście mógł uczynić, prosił go tylko o opiekę i zaopatrzenie głodnych przypominając monarsze wielkość poświęcenia ofiar poniesionych przez Polaków dla sprawy ojczyzny. Zaległy żołd został wypłacony. Korpus przeprowadzono do Sedanu. Już atoli w styczniu 1814r. Dąbrowski otrzymał rozkaz udania się do Compiegne dla tem rychlejszego wyekwipowania oddziału. Przydzieleni do rozmaitych korpusów francuskich Polacy nieustannie w ogniu.

Generał Jan Henryk Dąbrowski był ranny w Bitwie pod Trebbią, Bitwie pod Novi, Bitwie pod Bosco, Bitwie pod Tczewem, Bitwie pod Frydlandem, Bitwie pod Berezyną.

Kule do kartacza były groźną bronią dla walczącego na pierwszej linii swych wojsk gen. Dąbrowskiego.
Odwaga jaka towarzyszyła temu dzielnemu generałowi nie znana powszechnie i zasługuje na szacunek i podziw.

Pocisk artyleryjski składał się z lekkiej obudowy wypełnionej kulistymi ołowianymi pociskami muszkietowymi lub karabinowymi o niewielkiej średnicy.

Efekt wystrzału kartacza przypomina serię ze współczesnego karabinu maszynowego.

Podczas strzału powłoka kartacza ulega rozerwaniu i lotki wylatując swobodnie z lufy rażą cele na znacznej powierzchni. Przykładowy obszar rażenia kartacza o kalibrze 76 mm zawierającego 500 lotek to stożek o wysokości 300 m i średnicy podstawy 50 m.


Koniec Księstwa

Wieść o abdykacji Napoleona zastała Dąbrowskiego w Le Mans dokąd ściągały wszystkie polskie oddziały. Zwołał przeto generał wyższych oficerów na naradę z której wypadło iż Sokolnicki i pułkownik Szymanowski udadzą się do Fontaineblau celem przypomnienia cesarzowi iż wojsko polskie dopełniło wobec niego wszelkich zobowiązań oraz z prośba o radę co ma czynić wypada. Zostali zbyci ogólnikami. Dąbrowski przyjęty w Paryżu przez cara Aleksandra odebrał list z zapewnieniami o życzliwości dla całego narodu.
W Warszawie 7 czerwca Dąbrowski posłał pułkownika Władysława Ostrowskiego do cara domagając się wolności całkowitej dla Polski. Wódz, który nie zwykł był w najtrudniejszych położeniach nie tracić nadziei w lepszą przyszłość. Zgadzał się przeto na formację armii polskiej, lecz żądał, by ona zajęła bezzwłocznie pozycje bojową nad Notecią, a równocześnie słał w najściślejszej tajemnicy pułkownika Biernackiego do trzymanego w Berlinie w charakterze więźnia króla saskiego z oświadczeniem, że w razie powstania w Polsce i walczyć będzie za jego sprawa.
Jakoż z końcem 1815 roku wojna zdawała się wisieć w powietrzu, ale 6 stycznia 1816 Anglia, Austria, i Francja związały się tajnem przymierzem przeciwko Rosji oraz Prusom. Jednak wycieczenie skarbów i wylądowanie Napoleona w Cannes przyspieszyła załatwienie kwestii polskiej oraz saskiej w drodze pokojowej. Saksonia traciła połowę obszaru i dwie piąte ludności na rzecz Prus, które nadto z rozbioru księstwa warszawskiego otrzymały Toruń, okręg poznański i część okręgu kaliskiego, podczas gdy Rosja zatrzymała w swem posiadaniu całe księstwo warszawskie z wyjątkiem Krakowa i Wieliczki. W świeżo powstałym królestwie kongresowym powołano Dąbrowskiego jako wojewodę i senatora i wyniesiono w hierarchii wojskowej do stopnia generała jazdy, sam jeden posiadał dość odwagi i siły woli, by na radach wojennych oprzeć się zachciankom wielkiego księcia, który już w pierwszych latach usiłował narzucić wojsku polskiemu barwy i musztrę rosyjską.
Znana jest w całym kraju dowcipna odpowiedź generała dana Konstantemu podczas przeglądu wojsk na Saskim placu.
Dąbrowski, zwyczajem żołnierzy napoleona, nie wiele się troszczył o krój noszonego munduru i wcale go nie zapinał nawet podczas parady. To też nosił zazwyczaj przestronny, wygodny uniform w którym wielce odbijał od reszty generałów i oficerów, kuso opiętych, gdyby marionetki. Ten brak etykiety gniewał wielkiego księcia tem bardziej, że nie śmiał mu wypomnieć owego uchybienia w stosunku służbowym. Pewnego dnia wszakże widząc generała na placu podjechał Konstanty ku niemu z pytaniem u kogo sobie robić mundury, oraz jak się ten krawiec nazywa? Dąbrowski wymienił nazwisko dostawcy, poczem książę, zwrócił się do swojego adiutanta Bontempsa; Notez sous, Bontemps, Ce nom et qui’l Ne nous fasse jam ais d’uniforme… Votre Altess n’a jam ais les nsayes commodes des Francais – zauwarzył z uprzejmym ukłonem nasz generał, ku niemałemu przerażeniu zgrzybiałego Zajączka i olśnionego swą teką ministerialną Haukego, którzy z każdym dniem stawali się bardziej powolnem narzędziem w ręku carskiego brata.

Rodzina

We wrześniu 1815 roku urodził się Dąbrowskiemu syn Bronisław – córka, żyjąca dotychczas w Poznaniu, pani Bogusława Mańkowska ujrzała światło dzienne 14 marca 1814r. w Paryżu.
Jakkolwiek osiadły w zaborze pruskim utrzymywał generał żywe stosunki z rodzinnemi stronami, a szczególnie z osiadłymi w Pierzchowcu krewnymi Kępińskimi. Jan Kępiński, syn szambelana, ożeniony ze słynną z urody Elżbietą Dąbicką. Młodej parze urodził się z wiosna 1818r. syn pierworodny, więc też nie omieszkano zaprosić generała, by jako głowa rodziny trzymać do chrztu niemowlę. Dąbrowski stawił się na wezwanie i po ceremonii chrzestnej w Krakuszowicach odbytej, przy której chrześniak otrzymał jego imię, zapragną odwiedzić Pierzchowiec. Było to z końcem maja, a mimo chłodu oraz przestróg pań domowych, bez cieplejszego odzienia. Tym czasem już następnego dnia 29 maja uczuł dotkliwe kłucie w piersiach w śród objawów gorączki, lecz nie chcąc się poddać leczeniu udał się do Krakowa, by jak najrychlej znaleźć się w Winnejgórze. Przybył tam 2 czerwca, a ujrzawszy dzieci w oknie pałacowym, chybił stopnia pojazdu i upadłszy na bruk, nabawił się gangreny w nodze gdzie była rana wojenna, która to przypadłość w połączeniu z szybko rozwijającym się zapaleniem płuc kres miał położyć jego życiu.
Mówił; Cóż nam przyniósł tyloletni krwi przelew? Mówił do swego otoczenia. Męstwo żołnierza wsławiło wodzów, ale jakiż wydało owoc dla narodu? Czego jeszcze spodziewać się możem, a czego obawiać się mamy? Każdy z was drży na los, który ostatek toń ojczyzny przynieść może. A możesz byż inaczej, kiedy nie masz ścisłego węzła, któryby wszystkie części jednoczył? Marnie straciliśmy z tej przyczyny najpomyślniejsze sposobności. Niech się zjawią nowe, przelejecie znowu strumienie krwi, wsławią się nowe pola walki, pomnoży się liczba ofiar, ale niepodległość i swobody daremnie byście szukali. Słabi bo niezjednoczeni, poddać, się zawsze musicie warunkom, jakie wam gwałt narzuci!
Warszawa i Poznań uczciły pamięć Dąbrowskiego żałobnymi modłami.

Dąbrowski umarł! Pieśń żalu, bardowie,
Cicho w noc ciemną zacznijcie
Cicho niech nasi nie wiedzą wrogowie,
Że Dąbrowski skończył życie!
Lecz gdzież nam ukryć rozpacze,
Kiedy cała Polska płacze?
W najmniejszym domku wieśniaka
Wszędzie żałość łzy wyciska,
Bo nie masz nigdzie Polaka,
Co nie znał jego nazwiska.

W prawdzie Szczaniecki, zamianowany przez generała jednym z wykonawców jego woli, czynił usilne zabiegi, by śmiertelne szczątki wodza legionów dozwolono przenieść na Wawel, ale starania jego znalazły opór ze strony nieprzyjaciół ojczyzny.

Z życiem rozstał się 6 czerwca 1818r. , przekazawszy w testamencie, by pochowano go w mundurze legionisty, a całym swym żywotem przekazał potomnym jasną legendę legionową, moc i wiarę. Wiara w zwycięstwo, moc ducha i legenda Legionów – spuścizna po Dąbrowskim – zawsze też przyświecała Polakom, gdy rwali się do czynów wielkich, a ciężkich wyzwolenia Ojczyzny.


Księstwo Warszawskie, wynik nieugiętej konsekwencji poczynań Dąbrowskiego podczas Insurekcji jak i Legionów
W 1812r. dzieli Dąbrowski dole i niedole armii Napoleona. Przeszedł przez całą gehennę odwrotu z pod Moskwy. Wyróżniał się męstwem, zajaśniał prawdziwym talentem wodza.

Do ostatniej jednak chwili swego życia myślał o Polsce i jej wolności. Przestrzegał przed carem rosyjskim i przed rodzimą polską reakcja. Zawsze przy każdej sposobności ‘’ zachęcał do utrzymania ducha narodowego, do opierania się pokusom łaski, zatruwających czystość uczuć, a stale wierzył w odrodzenie Ojczyzny, wszczepiając tę wiarę w każdego’’.




Za: Wodzowie Polski; Szlakami Chwały Oręża Polskiego
Oppman, Edmund, wydana; 1935r.
Wódz Legionistów. Opowiadanie dziejowe z lat 1790-1818
Pepłowski-Schnür, Stanisław, wydana; 1900r.

Mowa gen. A. A. Kosińskiego na pogrzebie generała Dąbrowskiego.

Antoni Amilkar Kosiński, Generał wojsk polskich, działacz niepodległościowy. Urodził się w 1769 r. na Podlasiu. Od 1792 r. służył w wojsku, w Powstaniu Kościuszkowskim w randze kapitana walczył w obronie Warszawy. Po upadku Rzeczypospolitej zaciągnął się do armii francuskiej, w 1797 r. wraz z gen. Janem Henrykiem Dąbrowskim współpracował przy tworzeniu Legionów Polskich we Włoszech.  W 1799 r. traf ił do niewoli austriackiej, po uwolnieniu wrócił do Warszawy. W 1806 r. uczestniczył w Powstaniu Wielkopolskim przeciw Prusakom, a w 1807 r. dowodził legią w kampanii pomorskiej. W trakcie wojny polsko-austriackiej 1809 r. organizował oddziały departamentu poznańskiego i otrzymał nominację na gubernatora Warszawy.  W 1812 roku został mianowany komendantem departamentów lubelskiego oraz siedleckiego i organizował obronę na linii Bugu. W tym samym roku został odznaczony Krzyżem Komandorskim Virtuti Militari, po czym złożył dymisję. W 1813 r. Napoleon nadał mu tytuł barona Cesarstwa Francuskiego. Osiadł w Targowej Górce k. Wrześni. W 1815 r. bezskutecznie starał się o przyjęcie do służby w armii Królestwa Polskiego. W ostatnich latach życia wspierał inicjatywy patriotyczne w zaborze pruskim. Zmarł w Targowej Górce w 1823 r. i tam został pochowany. W 1923 r. jego prochy przeniesiono do Krypty Zasłużonych w podziemiach kościoła św. Wojciecha w Poznaniu.







Orędownik Wrzesiński 1928.07.28 R.  Nr86

2 komentarze:

Wachmistrz pisze...

Witam!
Zaszedłszy za tropami o jenerale Bontemsie, którego Waść w anegdocie z X.Konstantym wiążesz, dozwól spytać z którą to z przywołanych xiąg źródłowych Wasza Miłość tejże anegdoty wiążesz? Z Oppmanem czy ze Pepłowskim-Schnurrem?
Kłaniam nisko:)

Legyonista pisze...

Waść szukaj u Stanisława :) Kłaniam się nisko.