niedziela, 16 maja 2010

Smoleński Władysław ''Jan Henryk Dąbrowski''

Z powodu setnej rocznicy śmierci twórcy
legionów polskich we Włoszech

Gdy we Francyi w imię praw człowieka porwano się do walki z tyranią, kohorty rosyjskie rzuciły się na ujarzmienie narodu, znanego z wiernej służby ideałom wolności. W przededniu tryumfów, jakie na zachodzie Europy święcie miała wolność w zapasach z koalicyą monarchów niemieckich, na wschodzie pod ciosami zaborczości rosyjskiej upadało państwo, które w szeregu wieków osłaniało cywilizacyą przed zalewem barbarzyństwa. Pozbawiano naród polski niepodległości wtenczas, gdy dokonywał wysiłków ku utrwaleniu swego bytu i poprawie warunków rozwoju. Powalono go w pełni sił żywotnych.
Stracił państwowość z bronią w ręku i dochodzić jej będzie w paśmie wysiłków orężnych. Ofiarą krwi zaprotestuje przeciwko gimłlowi
zagłady i dokumentować będzie prawo do samowładności.
Temu zmaganiu się o był i przyszłość, obok Kościuszki i księcia Józefa Poniatowskiego, hetmanił Jan Henryk Dąbrowski.

Wkroczenie Prusaków do Wielkopolski poczytywał za akt gwałtu, zagrażający całości Rzeczypospolitej bez sankcyi ze strony dworu petersburskiego. Sądził, że Rosya niechętnie widzi ten najazd. To też najprzód bronił przed inwazyą Gniezna, gdzie stał garnizonem, następnie powziął pomysł, dla którego potrafił zjednać szefa dywizyi wielkopolskiej, generała Byszewskiego. Radził przerzucić cala dywizye pod Warszawę, zaopatrzyć się w niej w artyleryę, broń i amunicyę, poczem łącznie z garnizonem stołecznym wystąpić przeciwko najezdnikowi zaczepnie. Wojska rosyjskie zachowają się biernie względem akcyi polskiej, wymierzonej przeciwko samym Prusakom. W razie przewagi napastnika, należy przedostać się do Gdańska i oczekiwać tam pomocy Francyi, o której sukcesach w zapasach z koalicyą zdumiewające dochodzą wieści. W myśl tego planu dywizyą Byszewskiego posunęła się ku Warszawie, lecz komendant załogi rosyjskiej udaremni! jej zabiegi, wystawiając pod Wolą baterye z dwudziestu armat. Niebawem powstały zamiary śmielsze od tamtych.

Przeszedł sto mil, przeprawił się w oczach nieprzyjaciela przez Bzurę, Wartę, Noteć i Wisłę. Zajął Gniezno, zdobył Bydgoszcz, gotował się do ataku na Toruń, marzył o odzyskaniu Poznania i Gdańska. Nie mogąc, dla szczupłości sił, prowadzić wojny w wielkim stylu, ograniczał się partyzantką, w której operował wedle potrzeby i okoliczności: podstępem i brawurą, ogniem polskim i refleksją niemiecką.

Niektórzy przedostawali się przez Konstantynopol, morze Śródziemne i Anglię. W drodze do Włoch znajdowało się wielu oficerów, którzy porzucali służbę obcą, porwani hasłem legionów: „Wolność, Miłość Ojczyzny, Równość". Wiódł ich „wstręt wrócenia do ojczyzny, obcej przemocy uległej, ochota walczenia za sprawę wolności i nadzieja, że... legie... kiedyżkolwiek sprężyną do powstania Polski będą".

„Wystaw sobie — powiada o Dąbrowskim wieloletni towarzysz jego trudów legionowych— bohatera, ojaśnionego słońcem Rzymu, zatrącającego okropnie niemczyzną, przybranego w kurtę sarmacką, która by piwniczemu Batorego ledwie do kroju przypadła. I w tej kurcie mówiącego znowu językiem Petrarki, rozumującego z wyższym smakiem o cudach sztuk Italii. W każdym kroku chcącego kopiować Czarnieckiego, w każdym czynie patrzącego na historyę. Chciwego sławy, nie znaczenia zwykłego. Najbieglejszego historyka i znawcy dziejów ojczystych, najtrafniejszego obserwatora charakteru narodowego, kobiet naszych. Prawiącego ciągłe tysiące śmiesznych dykteryek o Polakach. Wiecznie podciągającego stare pludry. Zwinnego czasem lisa, zwłaszcza z cudzoziemcami. Na koniec, kochającego Polskę szczerze, jako pole swej sławy, jako drogę do wielkiego imienia"...

Dąbrowski przyznawał Najwyższemu Naczelnikowi siły zbrojnej narodowej z r. 1794 moralne przewodnictwo nad legionami. W cztero-języcznej odezwie do rodaków nazwał Kościuszkę „nieśmiertelnym" i uczcił go wspomnieniem Dubienki, Racławic, Warszawy i Wilna. Na powitanie Naczelnika wysłał do Paryża swego adjutanta. Ofiarował mu miecz Sobieskiego, zabrany z kaplicy Matki Boskiej w Loretto podczas pochodu na Rzym. Kościuszko nie dał się obałamucić intrygującej Deputacyi i powagą swą popiera! legiony z dotychczasowymi ich przewodnikami. Miecz Sobieskiego zwrócił Dąbrowskiemu z życzeniem, żeby złożony został jak najprędzej w świątyni pokoju, uwieńczonego wolnością i szczęściem współrodaków.

Na rozkaz Napoleona Dąbrowski, pełniący obowiązki komendanta Abruzzów w królestwie neapolitańskiem, ze swojej kwatery obozowej w Chieti pośpiesza do armii francuskiej. Przybywa do niej wtedy, gdy po zwycięstwach pod Jena i Auerstadt szła na stolicę Fryderyka Wilhelma III. Stanąwszy w Berlinie, objął z woli cesarza naczelny kierunek powstania polskiego w zaborze pruskim. Do pomocy wezwał bawiącego w Dreźnie Wybickiego.
3 listopada r. 1806 wydają odezwę do narodu, we trzy dni potem zjeżdżają do Poznania. Pierwszy w celu organizowania sił zbrojnych, drugi urządzeń administracyjnych. Witano ich po drodze okrzykami radości.

Przepełniała się duma pierś polska, gdy niedawno przed przybyciem Dąbrowskiego jeden z tych właśnie przywróconych krajowi, Cypryan Godebski, rozsławia! miejsca, do których dosięgnąl oręż legionów:
Tam, gdzie Ery dan nurty lazurowe toczy, Gdzie Gallów z Germanami Ren dzieli szeroki I gdzie Tyber, skrapiając Scypionóto zwłoki, Zazdrosny sławie Rzymu, iv swem łonie głębokiem Ukrywa twórcze dzieła, przed najeźdźcy okiem; I skąd, niesyty niegdyś i sławy i danin,
Jednym berła, a drugim słał pęta Rzymianin;
Gdzie potem, na Trojanów i Tytusów tronie
Siadłszy święty rybołów w troistej koronie,
Ze schodów marmurowych, nakształt majestatu,
Dwa palce, zamiast berła, pokazy w ił światu...
Okryty laurami na wet ońskiem polu,
Dzienne rozkazy Polak dawał z Kapitolu;
I gdzie bigm ponfyńskie dech zabójczy zioną,—
Wszędy widziano ziemię krwią jego zbroczoną.

Walcząc mężnie na polach nowej Partenopy Utkwił sztandar sarmacki na krańcach Europy.,,
Wódz tych, którzy zatknęli „sztandar sarmacki na krańcach Europy" i krzepili serca polskie, staje obecnie pośród rodaków i wzywa ich do walki z najazdem. Naród, przesiąkły atmosferą legionową, wita go entuzyastycznie i pójdzie za nim bez wahania i Ięku.
Rekrut z ochotą garnął się do szeregów.

Zasadniczym celem Dąbrowskiego była Polska niepodległa bez względu na formę rządu i ustrój społeczny. Odbudowę jej wiązał zarówno z republikanizmem, który z konieczności, posiłkując Francuzów, krzewił na półwyspie Apenińskim, jak z monarchizmem Hohenzollerna, Habsburga lub Wettina. Bezdogmatyzm polityczno-społeczny nie zjednywał mu przyjaciół w zastępie emigracyjnym, stojącym na gruncie rewolucyi francuskiej. Tymczasem ten bezdogmatyzm, który tyle na wodza legionów ściągnął gromów, był najlepszym jego sprzymierzeńcem w walce o Polskę. Dąbrowski, pragnący Polski,— byle Polski!—niekrępowany żadną doktryną, otwierał sobie swobodę wyboru środków i możność przystosowywania się do warunków chwili. Mogł, zależnie od okoliczności, zmieniać drogi działania. Chociaż pierwotnie akcyę niepodległościową wiązałzrzecząpospolitą, niemiał skrupułów oprzeć jej później na ramieniu cesarza.

Rapsod legionowy oszałamiał śmiałością. To samo zuchwalstwo;czynu naród widział w akcyi powstańczej w zaborze pruskim. Stąd Dąbrowski staje się wyobrazicielem nieustraszonego radykalizmu, czerwonym sztandarem konspiracyi i patronem powstań. Za Księstwa Warszawskiego zamierzenia umiarkowane, powolniejsze, przypisywano księciu Józefowi; śmiałe zaś, „zbawienie",— Dąbrowskiemu.

Smoleński Władysław ''Jan Henryk Dąbrowski''
Więcej...


Brak komentarzy: