sobota, 16 stycznia 2010

Generał Dąbrowski w drodze do Warszawy

Kurtka mundurowa gen. Jana Henryka Dąbrowskiego, Księstwo Warszawskie


Od czasu do czasu docierały do Warszawy grupki wynędzniałych, schorowanych i śmiertelnie rozżalonych na Francję, niedobitków znad Trebbii, spod Novi i z piekła San Domingo. Generał legionowy Amilkar Kosiński, bezpośrednio po powrocie do kraju, pisał do Dąbrowskiego: ‘’ Niepodobna wyrazić, jak bardzo Francuzi są tu znienawidzeni… starczy wymówić słowo Francuz, by wywołać złorzeczenia.’’ Sam Dąbrowski, który miał przywieść wolność ‘’z ziemi włoskiej do Polski’’ , wegetował w Abruzzach w środkowych Włoszech i uhonorowany przez Bonapartego całkowicie już tytularną godność ‘’inspektora wojsk polskich’’ – trudnił się policyjnym nadzorem nad bandami rozbójników górskich. Z przeszło dwudziestotysięcznych Legionów ocalały zaledwie dwa pułki, pędzące gorzki żywot kondotierów na żołdzie włoskim.


O Poniatowskim

Pisze o tym biograf i apologeta księcia, Szymon Asekenazy. ‘’W drugiej połowie sierpnia Prusacy, rozpoznawszy słabe strony pozycji Poniatowskiego, przypuścili do niej całą siłą niespodziewany atak nocny, opanowali Góry Szwedzkie i Wawrzyszew. Zdobyli baterię z ośmiu dział. Była w tym po części wina podwładnego dowódcy baterii na Górach Szwedzkich, lecz po części także błąd taktyczny i nieopatrzność Poniatowskiego, który nadto przypadkiem w chwili rozpoczęcia ataku nie był przytomny (obecny). Gdzie był tej nocy, próżno by dociekać, próżno złe plotki sprawdzać; tyle pewne, że po pierwszych wystrzałach znalazł się natychmiast na stanowisku, walczył do dnia, miał konia pod sobą postrzelonego, mundur i kapelusz przeszyte kulami, odniósł lekką kontuzję. Rozpacz jego wedle świadków była nadzwyczajna. Rozumiał, że ze stratą szańców i armat tracił resztę powagi, że jemu nic nie będzie darowane. Istotnie, zewsząd odgłos potwarczy aż daleko za granicę. Usunął się nazajutrz książę, głęboko dotknięty, zdawszy dowództwo Dąbrowskiemu…’’

Kto na czele polskiego ruchu wyzwoleńczego



W nieobecność Kościuszki naturalnym kandydatem narodu na to stanowisko był generał Jan Henryk Dąbrowski. Twórca Legionów od dziesięciu lat uosabiał w oczach Polaków ideę zbrojnej walki o niepodległość. Na terenach wyzwolonych witano go z entuzjazmem jako bezspornego wodza odradzającego się wojska. Przy wjeździe do miasta ludność wyprzęgała konie z jego powozu i sama w pochodzie triumfalnym ciągnęła go przez ulice. Starego generała obnoszono na rękach, obsypywano kwiatami i wzruszającymi dowodami miłości. Legionowy Mazurek Dąbrowskiego, który śpiewano wszędzie na jego cześć, stawał się stopniowo pieśnią ogólnonarodową, czymś w rodzaju hymnu nie istniejącego jeszcze państwa.
Cesarz również sprzyjał swemu wieloletniemu wiernemu kombatantowi i w pełni doceniał jego autorytet moralny oraz talenty wojskowe i organizacyjne. Mimo to do wysunięcia Dąbrowskiego na pierwsze miejsce w wojsku i narodzie ostatecznie nie doszło. Stanęły temu na przeszkodzie racje polityczne. Wywyższeniu wodza Legionów przeciwna była arystokracja. Szczególnie magnaci warszawscy obawiali się, że w odrodzonym państwie polskim razem z pozstępowanymi kołami legionowymi dojść mogą do władzy jakobini. Dla arystokratów nazwisko Dąbrowskiego kojarzyło się z nazwiskiem Zajączka i Kołłątaja. A w Warszawie dobrze jeszcze pamiętano krwawe zajścia rewolucyjne z maja i czerwca 1794 roku. Na rynku Starego Miasta straszyły jeszcze widma szubienic, na których lud wieszał książąt i biskupów.

Napoleon miał o Poniatowskim opinię inną, gdyż nasłuchał się o nim wiele od jego dawnych i obecnych przeciwników politycznych: Józef Sułkowskiego, Zajączka, Dąbrowskiego i marszałka Davouta. Poniatowskiego znam lepiej niż ty – pisał w odpowiedzi na pierwsze sugestie Murata- bo od dziesięciu lat uważam pilnie, co się dzieje w Polsce. Jest to człowiek lekkomyślny i niekonsekwentny w większym stopniu, niż to się zdarza zazwyczaj wśród Polaków… Mało on bardzo wzbudza zaufanie w Warszawie…’’. Pomimo tak niechętnego stosunku do księcia cesarz nie mógł zlekceważyć meldunków swojego warszawskiego namiestnika. Zależało mu przede wszystkim na wyciśnięciu z zajętego kraju jak największej ilości żołnierzy na dalszą wojnę z koalicją, a dla realizacji tego celu potrzebował poparcia potężnych magnatów warszawskich. Ten wzgląd zadecydował ostatecznie o wyborze między wysuniętym przez większość narodu Dąbrowskim a kandydatem arystokracji warszawskiej-niepopularnym Poniatowskim.

Generał Dąbrowski w Warszawie

Niemal równocześnie z tym listem, dla przyśpieszenia decyzji panów warszawskich, Napoleon skierował do stolicy Dąbrowskiego. Wahania księcia trwały jeszcze kilka dni. Przeciął je ostatecznie dopiero przyjazd Dąbrowskiego. Generał przybył do stolicy ze swym sztabem i z kancelarią 6 grudnia 1806 roku. Witały go z uwielbieniem tłumy warszawiaków. Chwałę jego głosił wiersz w Gazecie Warszawskiej:

Niech płeć piękna kochanków chęci nie wstrzymuje
Oyciec syna swą ręką niech wiedzie do roty
Cny Dąbrowski do chwały drogę wam toruje
Mąż pełen charakteru, odwagi i cnoty


Wierzono powszechnie, że przybywa dla organizowania sił zbrojnych na terenie Warszawy, krążyły pogłoski – potwierdzone zresztą przez półoficjalne źródła francuskie – że uzyskał już nominację na naczelnego wodza całego wojska polskiego. Jego odezwa do narodu miała być ogłoszona następnego dnia. Hołdy Warszawy dla Dąbrowskiego- tak niepodobne do obraźliwej demonstracji, jaką ulica warszawska zgotowała niedawno drużynie książęcej musiały uprzytomnić Poniatowskiemu z całą ostrością jego własną sytuację. W pamięci niefortunnego obrońcy Powązek ożyły zapewne wszystkie twarde słowa, które wypowiedział o nim w przeszłości jego rywal wojskowy i przeciwnik polityczny. Książę zrozumiał, że po objęciu przez Dąbrowskiego władzy wojskowej w stolicy – dla niego samego nie będzie już miejsca ani w wojsku, ani w życiu politycznym. Miał do wyboru jak pisze Askenazy albo stanąć na cele, albo zniknąć na zawsze.

Kiedy w ślad za odezwą książę ukazał się publicznie w polskim mundurze generalskim, zaskoczenie było powszechne. Ludność stolicy na ogół odniosła niechęć do reaktywacji politycznej niepopularnego bratanka królewskiego. W dwa dni później na przedstawieniu opery Krakowiacy i Górale w Teatrze Polskim – warszawiacy w niedwuznaczny sposób dali do zrozumienia Francuzom, kogo naprawdę życzyli sobie na wodza. 9 grudnia, gdy w czasie grania pojawił się Dąbrowski – pisała Gazeta Warszawska – porwany był na ręce i wyniesiony w górę przy powszechnych oklaskach licznie zgromadzonej publiczności… Ale ta spontaniczna demonstracja na cześć Dąbrowskiego, godząc wyraźnie w arystokratycznego współzawodnika, nie miała już żadnego wpływu na dalszy bieg wypadków.

Kult dla Dąbrowskiego

W dzień noworoczny 1807 roku- kiedy na błoniach pod Łowiczem stary generał odbierał ślubowanie od pospolitego ruszenia Wincenty Krasiński przesyła mu w darze najcenniejszy eksponat historyczny ze swojej ‘’sali rycerskiej’’ na Krakowskim Przedmieściu, buławę hetmana Czarnieckiego. Dla ludzi znających historię wymowa tej demonstracji jest oczywista. Buława wielkiego hetmana z VII wieku dla najgodniejszego wodza, którego podobnie jak Czarnieckiego pozbawili pierwszeństwa wodzowie mniej godni.

Marian Brandys, Kozietulski i inni

Brak komentarzy: