czwartek, 16 lutego 2012

O Legionach, Konopnicka

Maria Konopnicka Śpiewnik Historyczy,
z domu Wasiłowska, ps. Jan Sawa, Marko, Jan Waręż, ur. 23 maja 1842 w Suwałkach, zm. 8 października 1910 we Lwowie – polska poetka i nowelistka okresu realizmu, krytyk literacki, publicystka i tłumaczka.

Rozbiór 1779

Hej, nad tą polską ziemią,

Hej, czarne krążą kruki,

Rozerwać chcą Ojczyznę,

Hej, na trzy krwawe sztuki!

Tę jedną Katarzyna,

Tę drugą Prusak chwyta,

A ta znów Małopolska,

Na trzeci krzyż przybita.

Zahuczcie lasy, bory,

Nad Wiliją, Dnieprem, Wartą,

Że ciche wasze knieje

Na troje wam rozdarto!

Zapłacze rosą niwy,

Zaszumcie kłosa pola,

Że na kraj nieszczęśliwy

Zapadła już niewola!

Od Gniezna, od Kruszwicy,

Zraniony orzeł leci,

A w gnieździe jego kruki

Hodują swoje dzieci.

Nad Niemnem, nad Wiliją,

Sokoły w skrzydła biją,

Wypłoszył je zły jastrząb,

Z dwugłową, krwawą szyją.

Zaćmiło się nam słońce,

Zaćmiły się niebiosa,

Okryły ziemię polską,

Troista krwawa rosa!


Drugi rozbiór 1793

Czy ty, Polsko, idziesz do dna,

Na tej nieszczęść fali?

-Już zwołany sejm do Grodna,

Pod wodzą Moskali.

Brzęczą ruble i dukaty,

Siewers złoto liczy:

- Dajcie podpis, pany braty,

Dla naszej zdobyczy!

Dajcie podpis na tym sejmie

Że Caryca – pani,

A wy że jej niewolniki,

I wierni poddani!

Dla nas ludu trzy miliony,

Litwa i Podole –

Dla nas Wołyń – a Prusakom Nadgoplańskie pole!

Zakrzyknęła garstka prawych,

Z miejsca się porwała –

Patrzą a tu w okna Sali,

Zatoczone – działa!

Patrzą, aż tu w oknach Sali

Błyszczą karabiny,

- Protestujem! Krzykną śmiało,

Polski wierne syny.

Na kibitki ich porwali

Z tym rozpaczy krzykiem,

Popędzili w śniegi, lody,

Śladem – za Sołtykiem.

A ci zdrajcy milczkiem siedzą,

Pospuszczali oczy,

Jakiś wielki ciężar hańby

Pierś ich głazem toczy…

Siedzą milczkiem, ale w duszy

Głos im woła wielki,

Sprzedajecie wrogom wolność,

Ziemi rodzicielki!

Podpisali zdradę milczkiem,

I wyszli panowie:

A odtąd się sejm grodzieński,

Niemym sejmem – zowie

Choć ona: Niemy – jest w nim przecie

Wielki krzyk dziejowy:

Już wy nigdy nie zmyjecie

Hańby z waszej głowy!


Oblężenie Warszawy 1794

Lecą orły ponad Wisłą,

Szumią w pióra krwawe,

Już Moskale i Prusaki

Oblegli Warszawę.

Już z pod Szczekocina,

Zbiera się drużyna,

Pan Kościuszko się do swoich

Przez wroga przerzyna!

Witajże nam, wodzu drogi,

Z twoją mężną wiarą!

Bronić będziem tej Warszawy

Nad tą Wisłą starą!

Bronić będziem grodu.

Stolicy Narodu,

Ni się boju nie ulękniem,

Ni śmierci, ni głodu!

Dzielnych, wodzu, towarzyszy,

Dzielnych masz żołnierzy,

Okryją się oni laurem,

Kiedy wróg uderzy.

Pan Henryk Dąbrowski,

Książę Poniatowski,

Wpisują się w księgę sławy

Złocistymi głoski.

Bitwa! Bitwa dwakroć wroga,

Co nasz załoga,

A nie puścił go Kościuszko

Do naszego proga!

Odparł szturm Moskali

Na Prusaków wali,

Jako burza na nich spada,

Jako piorun pali!

Hej, zawcześnieś ty się wrogu,

Wybrał do nas w gości,

Jeszcze tutaj są obrońce

Kraju i wolności!

Jeszcze są ramiona

I szabla wzniesiona,

Jeszcze ci się nie dostanie

Ta Polska Korona!


Bohaterowie Wielkiej Polski 1794

Oj ty Wielkopolsko

Orłów naszych gniazdo,

Zabłysłaś ty sławą,

Jako złotą gwiazdą.

Dziewianowski mężny

Zawiódł tam bój orężny.

I pod Zabiszynem,

Tam wolność zorza

Błysnęła z Pomorza,

Kruszyński się o nią

Bił rycerską bronią.

Dąbrowski tam dzielny

Wziął dank nieśmiertelny,

Gdzie szedł – przed nim w nogi

Szły pruskie załogi!

Madaliński imię

Pisał w harmat dymie,

Pisał w gromach dział,

Że aż ziemia drżała!

Tam i kosynier

Chłopy – bohatery,

Okryło się krwawo,

Ranami i sławą.

Któż nie wie, kto nie zna,

Onych to z pod Gniezna,

Dwóch Żernickich chłopów,

Broniących okopów!

We dwóch – tak jak byli,

Bramy tam bronili,

Wcale ich nie straszy,

Brzęk pruskich pałaszy.

We dwóch polskich chłopów

Musiał wróg bić z działa!

Polegli obrońce,

Lecz żyje ich chwała!


Rzeź Pragi 1794 4 listopada

Zaszło słońce w krwawe morze

Błysnął bagnet, błysły noże,

Suworowa pałasz nagi

Błysnął hasłem na rzeź Pragi!

Rzuci się zajadła tłuszcza,

Siwym starcom nie przepuszcza,

Przed oczyma ojca, matki

Rozrywają żywe dziatki.

W każdym domu trupy leżą,

Pluszczą progi krwią ich świerzą,

Po ulicach krwi się fala,

Aż ku Wisle gdzieś przewala.

Jeszcze nie syt Moskal srogi

Wydał hasło do pożogi

Staje Praga w ogniach cała,

Pożar na jej dachach pała

Po ulicach wichr przegania

Kłęby dymów, jęk konania,

Okrzyk zgrozy w niebo leci,

Skwierczą w ogniu ciała dzieci!

W żadnej ludzkiej świata mowie

Mąk tych słowo nie wypowie

I nikt nie ma dość odwagi,

By opisać tę rzeź Pragi!

Dymią zgliszcza i krew dymi,

W jeden mordu stos olbrzymi,

A przez trupy do Warszawy

Sam Suworow wchodzi krwawy!

Suworowie! Póki żyjesz

Krwi tej z rąk twych nie obmyjesz!

Imię będziesz niał u świata,

Nie żołnierza – ale kata!


Trzeci Rozbiór 1795

Z trzech stron wicher srogi,

Z trzech stron idą wrogi,

Ach któż cię już ocali,

O kraju ty nasz drogi.

Już Ostra Brama wzięta,

Już Praga w pień wycięta,

Już Prusak z wież Poznania

Ostatnie orły zgania.

Z trzech stron dmie wichura,

Z trzech chmur jedna chmura,

Już gromem piorun bije,

W skrwawione orle pióra!

Już kraj w troje dzielą

Już łupem się weselą

Już Polskę rozebrali

Już grób jej kopać dali.

Już kamień ją przywala,

Prusak i Moskala,

Lecz Polska żyje w grobie,

I wstanie w wiosny dobie!

Choć oczy jej zamknięte,

Choć usta niemo ścięte

Choć ostrzem pierś przebita,

Powstanie – gdy zaświta!


W świat!

Trudno zwyknąć ci do klatki

Siwy sokole,

Jeszcze trudniej Polakowi,

Znosić niewolę.

Lepiej kędyś w obcej stronie

Szukać mogiły,

Niźli patrzeć jak w okowach,

Jęczy kraj miły!

Za górami, za morzami,

Orłowie kraczą,

Idzie Polak w świat daleki,

Drogą tułacza.

Miłe progi żegna w chacie,

Łzami rzewnemi,

A na piersiach niesie grudkę

Ojczystej ziemi.

Siwy konik zarży czasem,

Brzęknie ostroga…

Idę walczyć, w imię twoje,

Ojczyzno droga!


Legje 1797

Za Niemen! Za Wisłę!

W ten cudny kraj włoski!

Tam zbiera legiony,

Pan Henryk Dąbrowski!

Sześć tysięcy naszych

Pod bronią tam stoi,

Już się Suworowa

Dzikiego nie boi!

Jeden legion wiedzie

Jenerał Rymkiewicz.

Drugiemu przewodzi,

Nasz dzielny Kniaziewicz!

Na konikach skaczą

Szwoleżery nasze.

Mundur narodowy,

Przy bokach pałasze.

Lance z chorągiewką

W rannem słońcu świecą

Orły białe nasze

Znowu pod niebo lecą!

W piersi serce mężne,

W czynach bohaterstwo,

A godło Legjonów:

Wolność i Braterstwo!


Wjazd generała Jan Henryka Dąbrowskiego do Rzymu 3 maja 1798, przez bramę Porta del Popolo, mal. January Suchodolski, Muzeum Narodowe w Warszawie
Porta del Popolo
Porta del Popolo

Kapitol

Polacy weszli na wzgórze kapitolskie, utworzyli czworobok wokół posągu Marka Aureliusza, który podniesioną ręką zdawał sie witać polskich żołnierzy. Gen. Dąbrowski pragnął, by wkroczenie do Rzymu w rocznicę Konstytucji 3 maja zapisało się w pamięci podkomendnych. Sam przygotował okoloicznościowy rozkaz dzienny, który wojsku odczytano.....W maju 1798 r. sztab oraz I batalion I legii, sztab artylerii wraz z kompanią Falkowskiego, mającą 4 działa, stały na Kapitolu. Kazimierz Tański tak opisuje pobyt legionistów w Rzymie: "Wchodząc do Rzymu z podziwieniem znaleźliśmy zupełnie puste ulice, pozamykane domy i ukrytych mieszkańców wskutek nierrozsądnej obawy, którą ich natchnęło złośliwe udawanie Francuzów, jakoby Polacy mieli być ludźmi dzikimi i okrutnymi. Francuskie zaś wojsko, skoro Rzym opuściło, udało się do nadmorskich portowych miast włoskich, gdzie wsiadłszy na okręta, popłynęło na sławną awanturniczą wyprawę do Egiptu. Stanąwszy w Rzymie, założyliśmy główną kwaterę na Capitolium, skąd wysłaną została deputacja do urzędu municypalnego z żądaniem odpowiedniego dla nas umieszczenia. Władze i lud rzymski, skoro się przekonali o charakterze i postępowaniu legionistów polskich, spotwarzonych przed nimi przez Francuzów, coraz więcej się do nas zbliżali i przyjacielskie z nami zawierali stosunki, szczególniej za przysługą i pośrednictwem wielu natenczas w Rzymie bawiących duchownych Polaków". Po przybyciu do Rzymu gen. Dąbrowski rozpoczął starania o zezwolenie zabrania trofeów bojowych Jana III Sobieskiego przechowywanych w kaplicy Matki Boskiej w Loreto. Znajdowała się tam chorągiew zdobyta na Turkach w bitwie pod Parkanami oraz szabla króla Jana III. Starania te uwieńczone zostały sukcesem, obie te pamiątki przekazane zostały dowódcy Legionów 7 czerwca na Kapitolu.


Na Kapitolu 1798

W huku armat, w kłębach dymu,

Po słonecznej sławy drodze

Wiodą Legje aż do Rzymu,

Na Kapitol nasi wodze.

Trzeci Maja rankiem złotym

Błysnął właśnie na błękicie…

Rzekł Dąbrowski: Oto stoim,

Na prastarej chwały szczycie!

Z Kapitolu, z wolnej ziemi,

Wobec ludów, wobec Boga,

Protestuję przeciw gwałtom,

I przemocy dzikiej wroga!

Tam na troje Polska nasza

Rozdzielona dźwiga pęta…

Nie odpaszę już pałasza,

Aż cię pomszczę, Matko święta!

Aż w twych bojach do wolności

Czoło zwieńczy nam wawrzyny,

Aż się wrócim do ojczyzny,

Wolnej ziemi, - wolne syny!

A z Legjonów okrzyk buchnął,

Aż Kapitol zadrżał stary:

Życie nasze dla ojczyzny,

Dla wolności i dla wiary!


Jeszcze nie zginęła

Jako w polu przeoranem,

Siew runieje wiosną,

Tak i w mężnych polskich sercach

Znowu nadzieje rosną.

Śpiewa żołnierz na widecie,

Śpiewa u ogniska,

A Ojczyzna imię drogie,

Jak gwiazda mu błyska!

Aż z nadziei urodzona,

Piosenka wionęła

Nasze Legjony nasze dzielne

Jeszcze nie zginęła!...

Kto ją pierwszy tam wyśpiewał

Nikt już dzisiaj nie wie

Ale żyje duch Legjonów

W tym nadziej śpiewie.

Przeleciała piosnka góry,

Przeleciałą morza

Zaświtała morza

Zaświtała w ziemi polskiej,

Jak nadziei zorza.

Choć nas przemoc gnębi wroga,

Choć nam głos odjęła,

Lata piosnka nad polami:

Jeszcze nie zginęła!


O Napoleonie

A nad światem błyska gwiazda,

Blaskiem sławy ozłocona,

I olśniła Europę

Gwiazda Napoleona.

Jak grom spada on na króle,

Z tronów zrzucał, dawał trony,

Ku niemu się oczu ludzkich

Zwracały miliony!

Odświeżył świat, jak burza,

Bohaterskie jego boje,

Z nim Legjony połączyły

Narodowe orły swoje!

Jego sprawa – nasza sprawa

Jego bitwy – nasze bitwy

On rzekł: Wrócę wolność Polski,

Wrócę wolność Litwy!

Więc gdzie skinął tam Legijony

Walczą, giną, cierpią blizny

A nadzieja krzepi serca,

Że to czynią dla Ojczyzny!


Z ziemi włoskiej

Nadłożyli tam Polacy,

W onych bojach nieraz głową,

A kto ginął, ten się cieszył,

Że za wolność narodową.

Tam Kniaziewicz wziął Gaetę,

W tysiąc ludzi pobił wroga,

Choć z fortecy biły działa,

Choć broniła się załoga.

Tam się wsławił pan Chłopicki,

Tam w szeregach pan Dąbrowski,

Jako prosty żołnierz walczył,

Choć pułkownik kościuszkowski.

Tamby pomnik stawiać trzeba

Niejednemu polakowi;

Na Lombardzkiej tej równinie

Pod Leniano, Trebją, Nowi.

Pierwszy żołnierz nasz był wszędzie

Do ataku, do obrony,

Zasłynęły bohaterstwem

W ziemi włoskiej te Legjony.


Orzeł wraca

Napoleon w Berlinie

Pisze Niemcom swe prawa,

Wstań Poznań do walki,

Drżyj do boju Warszawa.

Wraca orzeł nasz biały,

W swe piastowskie dzielnice.

I wodzowie wracają

Do ojczystej zagrody,

W pyle, trudzie, w ranach,

Lecz z piosenką swobody.

A witajcież nam wodzowie,

Kniaziewiczu, Dąbrowski,

Coście drogą szli sławy

Z ziemi włoskiej do Polski!

Witaj garstko walecznych,

Co przynosisz w dom stary

Uwieńczone wawrzynem

Narodowe sztandary!


Brak komentarzy: