środa, 15 września 2010

"MARSZ, MARSZ DĄBROWSKI!" Parvi Zenon

"MARSZ, MARSZ DĄBROWSKI!"

Parvi Zenon

Epizod sceniczny w jednej odsłonie wierszem oryginalnie napisany.

OSOBY:

MARGRABIA de LAVATRA

DON AUGUSTO, jego syn

jego córki: KRYSTYNA, FLORA

BRYGIDA, tychże stara niańka

DON ALFONSO, młody szlachcic hiszpański, dawniej narzeczony Flory

DOMINIK, służący margrabiego

SIERŻANT hiszpański i CZTERECH ŻOŁNIERZY

JAN, pułkownik piechoty polskiej

KAPITAN piechoty polskiej

OFICER szwoleżerów polskich

SŁUŻBA męska margrabiego.

Rzecz dzieje się w Saragosie, podczas powtórnego zdobycia tego miasta w r. 1809.

Scena przedstawia obszerną salę w pałacu margrabiego de Lavatra. Z lewej strony i w tylnej ścianie drzwi z prawej duie weneckie okno zasłonięte stora od wewnątrz. W rogu sali, duży, podłużny stół pełny broni palnej. U sufitu zwiesza się pająk z kilku zapalonemi świecami. Mały kandelabr również z zapalonemi świecami stoi na postumencie. Pod ścianą na otomanie, przykryta szalem spoczywa Flora, obok niej na niskim taburecie siedzi Brygida z różańcem w ręku. Podczas całej pierwszej sceny słychać z ulicy przygłuszony turkot armat, marsz żołnierzy, trąbki, bębny i oddalone strzały.

Scena I.

FLORA (uśpiona) i BRYGIDA.

BRYGIDA

(półgłosem do siebie:)

O święta Maryo, Panno, o najczystsza,

I ty Jakóbie święty z Composteli

I ty z Cordowy święty Izydorze,

I wszyscy święci pańscy i Anieli,

O sprawiedliwy, przepotężny Boże,

O Niebo! litość uczyńcie nad krajem

I nad tem miastem mojem, Saragossą,

Któremu wrodzy, dziś zagładę niosą,

Najświętsza Panno!

(za drzwiami słychać kroki)

Ktoś kieruje kroki

Tutaj, gdzie donnę objął sen głęboki...

Niech śpi biedactwo... ciszej tam za drzwiami

Panienkę zbudzisz!..

Ciź sami i wchodzi DON AUGUSTO z głową zawiązana chustą zakrwawioną i z strzaskanym karabinem w ręce.

BRYGIDA.

Na cześć Najświętszej klnę się Maryi Panny

Że podziwienie większe od radości

Włada mną!

(przygląda się przybyłemu)

lecz ty synu jesteś ranny!

DON AUGUSTO.

Rozbity muszkiet i rozbite kości

Głód i pragnienie owłada mną całym.

Na wałach, w ogniu bezustanku stałem

Dwie doby, w ogniu francuskich kartaczy.

BRYGIDA.

Twoję tu przyjście, Augusto, co znaczy?

Skąd w Saragossie wziąłeś się w tej chwili?

DON AUGUSTO.

Kiedy Francuzi nasz oddział rozbili

W górach, zdołałem dobić się do miasta,

Do Saragossy, w przeddzień oblężenia,

Natychmiast służbę dostałem przy bramie

Przy działach, gdzie się biłem do tej chwili

Nie spoczywając...

BRYGIDA.

I z panem margrabią

Szlachetnym ojcem swym się nie widziałeś?

DON AUGUSTO.

Zdaleka tylko, i on stał przy szańcach

Obywateli ręką usypanych.

Kiedy mnie zoczył skinął kapeluszem,

Więc mu oddałem ukłon i słowami

Wzajemnej sobie zachęty do walki

Syn z ojcem, tak my cześć oddali sobie.

BRYGIDA.

A potem... potem?

DON AUGUSTO.

Francuskie granaty

Cały nasz szaniec rozdarły na szmaty

Odłam granatu w czoło mnie ugodził

A drugi, muszkiet i rękę uszkodził.

Droga Brygido, nasza niańko stara

Wypiastowałaś mnie i siostry moje

I domowego masz sławę lekarza

Dziś ją okazać sposobność się zdarza.

(wskazując na stół)

Tutaj na stole widzę jakieś leki

Więc gdy bojowe zmożyły mnie znoje

Opatrz mi czoło... obandażuj rękę

A ja zmieniwszy strzaskany karabin

Wrócę do boju... i na Bożą mękę!

Bić się nie zgorzej będę niśli wprzódy

(spostrzega leżącą na sofie Horę)

Co widzę? Któż to? moja siostra Flora?

Co się z nią stało? nie żyje, czy chora?

Śpi? ach dlaczego śpi ona gdy wrzawa

Wojenna, cale miasto wszerz napawa!

Pytam cię w Imię Maryi i Jej Syna

Boga! gdzie druga ma siostra... Krystyna?

BRYGIDA.

(zmieniając opatrunek na glonie Augusta mówi z flegmą: )

Donna Krystyna z całą służbą męskąI

I Don Alfonsem, niegdyś narzeczonym

Panienki Flory, opatruje okna

I uzbrojonych rozstawia po domu

Innym lać każe kule i nikomu

Nie da próżnować, mężczyzn i kobiety

Zatrudnia... wszystkich zagrzewa, zachęca

Rycerska dusza w niej jest, nie dziewczęca!

DON AUGUSTO.

Mów mi o Florze, mów, słów nie trać pusto.

BRYGIDA.

(z flegmą mówi opatrując mu rękę)

Powoli wszystko powiem Don Augusto

Otóż, mój synu, kiedy Saragosse

Frank zdobył poraz pierwszy... tu, w pałacu

Stanął kwaterą pułkownik piechoty

Nieprzyjacielskiej...

DON AUGUSTO.

Ha! Francuz wzgardzony!

BRYGIDA.

To nie Frank, z innych pochodził on krajów

Ród swój wywodził z innej ziemi strony,

Z ziemi, jak mówił gdzie palmy nie rosną

Gdzie długą zimą a za krótką wiosną

Cieszy się człowiek, gdzie śniegi i lody

Pół wiDON AUGUSTO.

A więc to Polak... w służbie Napoleona

Dzicz ta jest straszną, bo niezwyciężona!

BRYGIDA.

On nie był dziki, dobry chrześcianin

Medalik nosił z Najświętszą Panienką,

Modlił się często, a przed Bożą męką

Kornie uchylał czoła...

DON AUGUSTO.

Dalej, dalej!

Mów dobra niańko, czuje jak mnie pali

Ból, wstyd, bo reszty domyśleć się łatwo.

BRYGIDA.

Jan, jego imię, piękne, czerstwe lice...

Toż nic dziwnego, że młodą dziewicę

Panienkę Florę objął szał miłosny.

Niebo w nim swoje widziała... radosny

Uśmiech wciąż gościł i usta jej krasił

Pocałunkami, które Polak gasił.

W końcu zwycięzca i miasta i serca

O rękę Flory prosił uroczyście

A pan margrabia szlachetny wasz ojciec

Zgodził się Florę oddać Polakowi.

Również Don Alfons, choć miał przyrzeczoną

Rękę panienki Flory, przystał na to

Aby została Polakowi żoną

I z serca swego pogodził się stratą.

DON AUGUSTO.

To dziwne, straszne! jak niezrozumiale

Wypadki te się dla mnie przedstawiają

Nie umiem zgłębić tajemnicy wcale

Ale truchleję cały... Jakto? Jakto?

Najpierwszą z dziewic Hiszpanii oddają

Za żonę kraju wrogowi... i któż to?

Własny jej ojciec oraz narzeczony?

BRYGIDA.

Zanadto jesteś mój synu wzburzony

Lecz słuchaj dalej... Gdy dzień uroczysty

Zaręczyn miał się odbywać z Polakiem,

W mieście miał zdawna przygotowany

Spisek wybuchnąć przeciw obcym wojskom

A tu, przy stole zaręczyn miał zginąć

Polak pod ciosem naszych biesiadników.

Tak się też stało... cel chybił niestety.

Dzielni powstańcy nasi wyrzucili

Franków, Polaków po za mury miasta

Lecz tu... w tej sali... gdy już zawieszonych

Sto puginałów nad ciałem Polaka

Było gotowych utonąć mu w sercu

Panienka wątłem swem ciałem go kryje

I tem od zguby ratując... ocala!

DON AUGUSTO.

Co dalej? dalej mów, nie dręcz mnie dłużej.

BRYGIDA.

Szczęśliwie Polak umknął groźnej burzy

Wyskoczył oknem, złączył się ze swemi

Przedtem rzuciwszy nam groźbę powrotu.

DON AUGUSTO.

Dotrzymał słowa... słyszysz? oblężenie

Wnet weźmie koniec, zaraz wpadną w miasto

Przeniosą teren walki na ulice

A wtedy chwycą za bron nawet mnichy

Starcy, kobiety, i młode dziewice

I walką zawrze ten bruk zwykle cichy

I każdy stopień, każdy schód u bramy

Zdobywać muszą... tutaj życie damy!

BRYGIDA

(z rezygnacyą:)

Widać Bóg tak chce...

(Kończąc opowiadanie)

A panienka Flora

Od tego czasu leży ciężko chora

Niebezpieczeństwo już przeszło dla życia

Ale sił brak jej...

DON AUGUSTO.

(któremu przez czas swego opowiadania Brygida opatrzyła rany, bierze jeden z lezących na stole karabinów)

Dobry do zabicia

Wrogów z dziesiątek, do ręki przypada

W sam raz ten muszkiet, a zatem wam biada

Najeźdzcy wolnej Hiszpanii... niebiosa!

Wspomóżcie! niech żyje wolna Saragossa!

(zmierza ku wyjściu z karabinem w ręku, gdy wtem rozlega się silny wystrzał działowy, okiennica od wewnątrz odpada oderwana, szyba stłuczona sypie się do sali)

DONNA FLORA.

(budząc sie, zrywa się z sofy i postępuje w przerażeniu kilka kroków)

Najświętsza Panno! ratuj!

BRYGIDA.

Wielki Boże!!

DONNA FLORA.

Lękam się, boję, drżę, cala się trwożę!

(spostrzega Don Augusta)

Ach, to ty bracie?! ratuj mnie Augusto

Tutaj tak straszno, tak ciemno, tak pusto

Tam walczą, tam się biją, tam krew płynie

Tam walczy on! zwycięża, zwycięża, wróg ginie!

(uspakajając się).

O Boże, przebacz słowom mym, występne

To słowa, wróg to on, a moi bracia to Hiszpanie!

(chwyta się rękoma za głowę)

Nie, nie! i myśleć nie jestem już w stanie

On tam! on bohater, jego zabić chciano

Tutaj... widzę jeszcze podniesione noże

Nad jego czołem... ratuj bracie! ratuj Boże!

(pada w objęcia bratu)

DON AUGUSTO.

Holla! już tutaj padają granaty!

Rozbite okno, potrzaskane kraty.

(Do Flory)

Siostrzyczko... Floro... uspokój się dziecię,

Jestem przy tobie... ja, twój brat, Augusto,

Jestem i krzywdy nie dam ci uczynić.

Holla! w pałacu jest tam więcej który

Musim uchodzić stąd... tu słabe mury

Walka już w mieście huczy! holla do mnie!

DON AUGUSTO.

Nie czas na słowa — siostro w tej komnacie

Flora pozostać nie może, do sali

Innej ją trzeba wieść, wnet się zapali

Walka na bruku, pod temi oknami

Popłynie krew!

DONNA KRYSTYNA.

A więc chodź z nami

Floro, siostrzyczko, w piwnicach pałacu

Będziesz bezpieczną póki nie nastąpi

Walce tej koniec... chodź siostro, chodź Floro!

DONNA FLORA.

Zostaw mnie! niech paląc runie, niechaj górą

Ściany! niech jaka kula zabłąkana

Ugodzi w moją pierś... jam już skazana

Na zgon... ja stąd się nigdzie nie oddalę!

(wyczerpana rzuca się na sofę)

DON ALFONSO.

(Który do tej chwili stał na uboczu, patrząc z boleścią i miłościąna Florę, mówi z czułością:)

W rozpacznym lęku, czy zgrozie, czy szale,

Pani, uspokój się...

(podchodzi do Flory, bierze ją za rękę, lecz ta wyrywa mu ją).

(Alfons mówi pełen wzruszenia: )

Żegnam cię, pani, niech to pożegnanie

Zostanie z tobą i może na zawsze,

Może to nasze ostatnie spotkanie.

Chyba że nieba będą mi łaskawsze,

I głowę całą pozwolą z pogromu

Unieść, i wrócić w progi tego domu.

Żegnani cię, Floro... pamiętam, pamiętam

Byłem ci niegdyś miłym, i podobno

Kochałaś mnie, moją miałaś zostać

Dziś Bóg inaczej dał i osobno

Idziemy w świat — ja na krwawy chrzest,

A ty kochanka czekasz, jego postać

Wciąż w myśli masz... czekaj, on tam jest,

Za bramą miasta i tutaj się stawi

Na Boga, chyba ta kastylska szpada

Wpierw w ręku moim życia go pozbawi,

Bo ja mu śmierć, lub on mi śmierć zada

Dwóch nas na świecie czyliż może źyć?!

ŚPIEW Z ZA SCENY OCHOTNIKÓW HISZPAŃSKICH.

Na trwogę biją dzwony,

Lecz trwogi nie znają Hiszpanie!

Męstwa dla kraju obrony

Niebieski użycz nam Panie!

DON ALFONSO.

Czy słyszysz pani ten śpiew ochotników,

To Saragossy synowie swe życia

Niosą w ofierze ojczyźnie, krajowi,

Któremu niesie wróg z kajdan powicia.

O Floro!..

(klęka przed nią)

Niepewny losu wojennej wyprawy.

Na bój pospieszam, dziki, straszny, krwawy

Gdzie czeka męska stal!

I gdy nie będzie nademną łaskawy

Los, gdy śmierć mię spotka zamiast sławy

Pamięci mojej, Floro, uczyń żal!..

Ja ci przebaczam choć serce rozdarte

Nakazać sercu miłości nie można,

Przeszłość to karta, rozdarłem tę kartę

Dzisiaj mi zgonu szukać rzecz niezdrożna...

Więc żegnaj...

ŚPIEW Z ZA SCENY OCHOTNIKÓW.

Starzec, młodzieniec, dziewica czy mąż

Za broń chwytajcie gdy dzwony

Na trwogę biją... za broń, za broń!

Chwytajcie dla kraju obrony!

DONNA FLORA

(zrywając się z sofy: )

Na bój pospieszasz dziki, straszny, krwawy,

Niepewny losu wojennej wyprawy

Gdzie błyska męska stal,

A gdy nie będzie los tobie łaskawy

I gdy cię spotka śmierć zamiast sławy,

Alfonsie, więc ciebie mi żal!

(z uniesieniem)

Bo tam, gdzie walczy bohater, on

Kochanek mój a lew!

Gdzie jego miecz, tam strach i skon

I krew, i krew i krew!

(wzdryga się)

Krew, wszędzie krew, krew wokoło

Pamiętam tu, w tej sali

Błyszczące jego dumne czoło

Gdy nad nim mordercy powstali.

(upada bezsilna na sofę)

DON ALFONSO.

(wpatruje się w mówiącą i Florę chce do niej coś przemówić, lecz potem żegna ją głębokim ukłonem, oddala się naprzód sceny, a prowadząc za rękę Donnę Krystynę mówi do niej półgłosem: )

Słyszałaś słowa jej? chyba szaloną

Jest, — występną nie ma być!

Przysięgę powtórz swoją,

Że z ręki twojej on zginie

Gdyby go moja chybiła dłoń!

DONNA KRYSTYNA.

Po raz drugi ci przysięgam

Jak przysięgały kapłanki,

Że nigdy posiąść nie zdoła

Hiszpanii wróg ręki Hiszpanki.

Gdyby go twoja chybiła dłoń

Moja mu życie odbierze

Przysięgam ci na cześć!!

DON ALFONSO.

Wierzę!

Amen!

DON AUGUSTO.

A więc żegnajcie moje siostry lube

I ty, Brygido niańko, żegnaj stara,

Bo po zwycięstwo spieszym lub po zgubę

Idziemy dzisiaj w ostateczny bój!

Tam gdzie się spełni krwawa z nas ofiara

Idziem gdzie zsyła Bóg dziś ciężką próbę

I gdzie rycerzy czeka krew i znój!

DONNA FLORA.

(podbiegając ku Augustowi bierze go za szyję)

O żegnaj bracie, bracie!

DONNA KRYSTYNA.

Kastylczyków mężne plemię

Ojców dzielnych syny dzielne

Idźcie, walczcie, matkę-ziemię

Wasze czyny nieśmiertelne

Niech ocalą! idźcie z Bogiem!

BRYGIDA.

( żegnając odchodzących: Alfonsa i Augusta krzyżem św. )

Idźcie z Bogiem, a Przeczysta

I przenajświętsza panienka

Niech prowadzi was, młodzieńce!

DONNA KRYSTYNA.

Sama laurem was uwieńczę,

Ody wrócicie... z Bogiem!...

DON ALFONSO i AUGUSTO

( wychodząc zegnają się z kobietami ).

Z Bogiem!!

Scena IV.

Ciż sami bez Don Augusta i Don Alfonsa.

DONNA KRYSTYNA.

( do Dominika i służby )

Wy zatem, jak mówiłam, do okien, na dachy

Niech każdą krawędź domu nieprzyjaciel bierze

Szturmem, wy nie żałujcie krwi, ojczyzna woła,

Ojczyzna żąda tego, idźcie, niech Bóg strzeże

Was, i niechaj o pardon żaden nie zapyta...

Żegnam was... może w wieczność...

DOMINIK.

Żegnaj Senorita...

Żeśmy służyli wiernie przyzna margrabianka

Kochaliśmy was, bo wy pani dobra chociaż dumna

Więc dziś, gdy nas czeka śmierć, gdy czeka trumna

Pozwól raz pierwszy, raz ostatni dłoni

Szlachetnej twojej ucałować palce...

DONNA KRYSTYNA.

Dzisiaj nie słudzy... towarzysze broni

Oto dłoń moja, żegnajcie, żegnajcie.

( Dominik, Brygida i służba męska całują ręce Krystyny, potem wszyscy wychodzą, niektórzy z mężczyzn przedtem wziąwszy ze stołu muszkiety ).

Scena V.

Donna Flora i Donna Krystyna.

( Parę chwil milczenie nagle z za okna słychać wznowioną wrzawę wojenną )

DONNA KRYSTYNA

( podbiega do okna ).

Wielki Boże! co znowu?!

GŁOSY Z ZA OKNA.

Holla do okien obywatele! do broni! na dachy!

Polak wziął cytadelę... nieprzyjaciel w mieście!

DONNA KRYSTYNA.

Ha, więc tak!

( podchodzi do stołu i ogląda niektóre z muszkietów )

Więc krwawą będzie noc, jak krwawym był poranek,

O Floro! siostro, podziwiaj, co zdziałał twój kochanek!

DONNA FLORA.

O tak... wszak czyny to są bohatera!

DONNA KRYSTYNA.

Więc w twoich myślach on bohaterem

On lwem? on godzien czci?!

A twoi bracia, rodacy twoi

Co nie żałują życia ni krwi

Za kraj, by wolnym był, walczą

Czemże u ciebie są ci?!

O siostro, jeśli nie możesz

Naśladować mnie w tem co uczynię

Za konających modlitwy mów

Bo człowiek z ręki mej zginie!

( staje przy oknie z karabinem w ręku )

Za krew tylu tysięcy

Niewinnych braci Hiszpanów

Przelaną, przebacz mi Boże

O wielki Panie Panów

( strzela )

Ha trup jeden!

DONNA FLORA.

( klęcząc z różańcem w ręku )

Weź duszę jego w niebiosa

O Panno święta, przeczysta

Nad duszą jego niech świeci

Światłości wiekuista!

DONNA KRYSTYNA.

( bierze drugi karabin )

Za hańbę kraju, po którego łanie

Dziś obca stopa kroczy

Przebacz mi Boże, przebacz Panie

Że ręka dziewicy krew toczy

( strzela )

Ha, trup drugi!

DONNA FLORA.

( jak wyżej )

Weź duszę jego w niebiosa

O Panno święta, przeczysta

Nad duszą jego niech świeci

Światłości wiekuista!

DONNA KRYSTYNA.

Za krew stryja mojego

Przez wroga rozstrzelanego

Wróg trzeci z ręki mej zginie!

( mierzy w ulic? lecz po chwili opuszcza karabin na ziemie )

Co za straszna rzecz!...

I zmysłom swoim nie wierzę!

Nasi cofają się wstecz

I domy Polak już bierze!

W marszu zwycięzkim pieśń trąby grają

Napoleona, legionów hymn!

Przy dźwięku trąb, pod sztandarami

Idą... ach zmysłom nie wierzę mym!

( Wrzawa wojenna z ulicy cichnie z początku słabo polem coraz głośniej słychać "Marsz Dąbrowskiego" grani ) przez trębaczy pułków polskich wkraczających w miasto. Flora zrywa się z klęczek zasłuchana w pieśń ).

DONNA KRYSTYNA.

O hańba, hańba, po trzykroć hańba!

Po trzykroć zgroza! przekleństwo!

O wy Hiszpanie, potomki Cyda

Toż wasza wolność i męstwo?!

DONNA FLORA.

O tryumf, tryumf, po trzykroć tryumf!

Pieśń jego ojczyzny słyszę!

To pieśń zwycięstwa!

( podbiega do okna )

Widzę go, idzie!

Nad nim się sztandar kołysze!

ŻOŁNIERZE POLSCY.

( za sceną w dalszym ciągu śpiewają przy akompaniamencie trąbek ).

Przejdziem Wisłę, przejdziem Wartę

Będziem Polakami

Nauczył nas Bonaparte

Jak zwyciężać mamy!

Marsz, marsz Dąbrowski!...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

DONNA FLORA.

( zrywa ze ściany mandolinę i w takt melodyi gra i powtarza ostatnie słowa pieśni )

... Marsz, masz Dąbrowski!...

DONNA KRYSTYNA.

Siostro, co czynisz? występna! szalona!

Grasz hymn ich zwycięstwa, gdy ojczyzna kona?

( wyrywa jej mandolinę i rozstrzaskuje kolbą karabina ).

DONNA FLORA.

Występna? nie, nie! Ja tylko szalona

On wziął mi serce, a duszę ojczyzna co kona.

Scena VI.

Flora i Krystyna potem uchodzi czterech żołnierzy hiszpańskich z sierżantem, niosąc na noszach z karabinów, ciało zabitego Alfonsa.

SIERŻANT.

Don Alfonso, o pani przy boku stał naszem

I walczył mężnie, wokół siał zniszczenie

Lecz wkrótce wroga przebity pałaszem

Na placu Nim skonał — prosił by go przyniesiono

Tu, gdzie pożegnać pragnął narzeczoną.

DONNA FLORA.

Biedny młodzieniec...

DONNA KRYSTYNA

( na uboczu )

Co on miał na myśli?

( glośno )

Biedny, biedny mój chłopcze, zginąłeś rycerską

Śmiercią... niech Bóg twoją przyjmie w niebo duszę...

SIERŻANT.

Umierającego słowa ja powtórzyć muszę.

Przez całą drogę szeptał... Ojczyzna... Ojczyzna,

Potem krwią własną pisał na kolbie krócicy!...

DONNA KRYSTYNA.

Ta krócica?...

SIERŻANT.

Oto jest. Oddać ją dziewicy

Kazał... donnie Krystynie de Lawatra

DONNA KRYSTYNA.

To ja

( odbiera z rąk sierżanta pistolet )

SIERŻANT.

Potem jął konać... krew buchnęła lawą

Rozstał się rycerz z życiem...

DONNA KRYSTYNA.

Nie ze sławą

Która i waszym jest także udziałem.

( Do żołnierzy )

Z posługę temu zmarłemu oddaną

Dzięki wam... dziś was inaczej nagrodzić niemogę.

* boju dał ostatnie tchnienie.

*

SIERŻANT.

To nam wystarcza pani...

( do żołnierzy )

A wy, za mną w drogę!

Bić się będziemy pierś w pierś albo i z ukrycia

Za cztery nasze, cztery wydrzemy im życia!

( oddawszy ukłon wojskowy, żołnierze z sierżantem wychodzą ).

Scena VII.

Flora Krystyna i lezący na środka sali, okryty przez żołnierzy płaszczem, martwy Don Alfonso. Flora stawia przy głowie lezącego trupa zapalony kandelabr sama opodal klęka modląc się pocichu.

DONNA KRYSTYNA.

( ogląda odebrany od sierżanta pistolet i czyta półgłosem )

"Krystyno, pamiętaj o przysiędze, pamiętaj, dotrzymaj!"

( mówi )

Na Boga, na Maryę Pannę Przenajświętszą

Dotrzymam Święcie!

( po chwili bolesnej zadumy )

A więc przepadło wszystko!

Scena VIII.

Otwierają się drzwi gwałtownie przez nie uchodzą: MARGRABIA DE LAWATRA i Don Augusto, obaj uzbrojeni, za nimi pułkownik JAN z trzema szpadami w ręku.

MARGRABIA.

Na świętego Jakóba klnę się z Composteli

I was ujarzmiono? nie, to być niemoże!

DON AUGUSTO.

O, więcej takich mężów, niema w Polsce chyba,

Bo niepodległość samibyście mieli!

JAN.

Mężnej, szlachetnej Hiszpanii

W osobach waszych cześć!

My wolność wam niesiemy

Jak nam przystało nieść!

( oddaje jedną ze szpad margrabiemu )

Oto twój oręż, niechaj ci służy

Tylko nie przeciw nam.

( druga szpadę oddaje Don Augustowi )

I twego dzierżyć nie mogę dłużej

Młodzieńcze noś go sam!

Dziś znowu jestem u was — choć w iskierce

Okażcie mi ufności

Nie wolność przyszedłem brać lecz serce

I dowieść swej stałości!

( trzecią szpadę składa u nóg martwego Don Alfonsa )

Dzielny, dzielny, po trzykroć dzielny

Ojczyźnie spłaciłeś dług

A dałeś życie boś śmiertelny

I żądał tego Bóg!

( zbliża się do Donny Hory i podaje jej obie ręce )

Powiedziałem że wrócę, dotrzymałem słowa

Dziś znowu jestem przy tobie najmilsza

I chwila naszego połączenia Floro

Coraz już bliższa i bliższa!

( składając głęboki ukłon Donnie Krystynie )

Widziałem cię walczącą

Jak starożytne dziewice

Broniłaś miasta i grozą,

Strachem przejęłaś ulice!

Więc wszystkim wam razem cześć!

My wolność wam niesiemy

Mężnej, szlachetnej Hiszpanii

Jak nam przystało nieść!

Bo my, gdzie tylko rozbrzmiewa śpiew

Wolności i swobody

Niesiemy mienie, życie, krew

By wolne były narody!

( odchodzi na bok z Donną Florą cicho z nią rozmawiając )

DONNA KRYSTYNA.

( do Margrabiego i Augusta )

Więc przepadło wszystko?

MARGRABIA.

Już miasto zdobyte

Cytadela upadła — Palafox w niewoli.

Stracone wszystko — biedna Hiszpanio!

Któż się zlituje twej doli?!

DONNA KRYSTYNA.

( pokazuje ojcu krócice Alfonsa )

Patrz ojcze...

MARGRABIA.

Co to znaczy?

DONNA KRYSTYNA.

Znaczy, w tej komnacie

Jeszcze jeden trup padnie. Na cześć przysięgałam

Że Flory nie posiędzie Polak, dziś on zginie!

MARGRABIA.

Chcesz zabijać?

DONNA KRYSTYNA

( wskazuje na trup Alfonsa )

Jemu słowo dałam!

Scena IX.

Ciż sami poczem drzwi się nagle rozwierają i uchodzi kupiłem piechoty polskiej.

KAPITAN.

Cześć wam wszystkim!Śmierć widzę, ma tu swoje żniwo

Pułkowniku. Chłopicki chce cię widzieć żywo!

Przyszły wieści z stron dalszych, nowa glorya, chwała!

Znów blaskiem się okryła polska armia cała.

Już dość dawno, lecz o tem myśmy nie wiedzieli

Polacy z Kozietulskim Somo-Sierre wzięli

Radość w obozie wielka. Chłopicki cię wzywa!

MARGRABIA.

Nowa klęska! Somo-Sierra, nasze Termopile

Wzięte! Hiszpania więc w gruzy rozbita

Darmo się męczę i silę

Rozpaczny płacz serce mi chwyta!

( łka cicho )

JAN

( do kapitana )

Zwiastuna nowej gloryi i chwały

Witam serdecznie i szczerze

Ojczyźnie naszej znów nieba dały

Oręża blask, za krew ofierze

Przez nas przelaną dla wolności ludów !

Scena X.

Ciż sami i:

OFICER SZWOLEŻERÓW.

( wpada gwałtownie do sali rzuca się Janowi na szyję.

Mój Janie!...

( mówi pospiesznie )

Posłuchaj bracie, mózg mi rozsadza

Ta wieść co tobie nie jest nowiną

W wielkich się czynach Polska odradza

Narody zginą, wieki przeminą

A nasza żyć będzie sława!

Byłem tam byłem... o wielki Boże

Rzecz taką widzieć raz i umrzeć potem

Jak naszych runęła ława!

Jak się nad nami lśniły złote zorze

Odbite w blaskach stali brzeszczotem

Co w ręku piorunem się stawa!

Pułki piechoty francuskiej trzy razy

Na straszny wąwóz uderzały w szturm

Z bagnetem w ręku a rozpaczą w twarzy

Szli na wzór jakichś śmiertelnych kosiarzy

Szli pośród salw, jęków, bębnów, surm!

Trzy razy szli, trzy razy zawrócili

A wtedy "On" co na siwym koniu stał,

Piorunną zmarszczył brew i na nasz spojrzał szyk.

My zrozumielim i niebios sklepienie

Straszliwy przedarł krzyk...

"Vive l'empereur!" krzyknęli szwoleżery

Tam gdzie stal "On" Kozietulski skoczył W duch

"Cesarzu pozwól, my wąwóz weźmiemy

Cesarzu pozwól, rozbijemy w puch!"

I "On" pozwolił... nieśmiertelny Boże!

Rzecz taką widzieć raz i umrzeć potem

Jak naszych runęła ława

Jak się nad nami lśniły złote zorze

Odbite w blaskach stali brzeszczotem

Co w ręku piorunem się stawa!

I przeszlim, wzięlim... z Imieniem Marya!

Szliśmy jak burza, jak piorun, jak lawa

I żaden wąwóz, jama, plot, parya

Ni pod stopami gorejąca trawa

Co się od pakuł zajęła naboi

Nie powstrzymały nas!...

Piekielnym ogniem prażyli Hiszpanie

Połowę naszych wnet zmiotły kartacze

I grzmiał armatni po wystrzale strzał

Armaty tuż, skoczyliśmy na nie!

I krzyżem świętym prędzej się nie znaczę,

Niż szwadron nasz przy armatach stal!

Padł Niegolewski, Sokołowski ranny

Przed śmiercią szeptał imię Maryi Panny

Łubieński ranion, cięty Kozietulski

Żołnierz Kościuszki stary padł Orszulski

Połowa padła z nas!

Ale nie stało Hiszpan w pół godziny

Wolny gościniec wśród wąwozu skał

Zdobyte działa, jaszczyki i miny,

Tylko na drodze stosy krwawych ciał!

Tylko gdzieś w rowie w śmiertelnym objęciu

Jakby dwóch braci tuląc się ramiony

Napoleoński wiarus i gerylas

Razem złączeni... dwa trupy... dwa zgony!

Tylko gdzieś znowu cichy jęk dolata

Lub słaby okrzyk: "Cesarz niechaj żyje!"

Lecz wkrótce cichnie wszystko... sen wieczysty

Wszystkich ich równa, godzi, tuli, kryje.

Ach bracie drogi... gdybyś ty tam był!

JAN

( wzruszony ):

Ach! co za szarża!

OFICER.

... Z imieniem Marya

Szliśmy jak burza, jak piorun, jak lawa!

http://www.pbi.edu.pl/img/0.gifDawna się w nas ocknęła husarya

I dawna w nas znów odżyła sława!

JAN

( zasłuchany w opowiadanie )

A "On" ?

OFICER.

A "On" był rad i oczy mu się śmiały

"Braves Polonais!" zawołał Mocarz ten

Dziś o nas wie, mówi dziś świat cały

Ach bracie drogi, prawda to... nie sen!

ŚPIEW ŻOŁNIERZY POLSKICH

( za sceną )

Mówił ojciec do swej Basi

Cały zapłakany:

Słuchaj jeno, pono nasi

Biją w tarabany

Marsz, marsz Dąbrowski!...

DONNA KRYSTYNA.

( która przez ten czas rozważała jakąś myśl, nagle zdecydowana mówi na uboczu do siebie )

Myśl moja już nie szuka, nie waha, nie błądzi

Z dwojga zbrodni wybrałam mniejszą, niech Bóg sądzi,

Stało się — jam gotowa do czynu strasznego.

JAN

( do Donny Flory )

Kochanko moja, luba, serdeczna

Wszak pójdziesz za mną, sam cie powiodę

W bezpieczne oddam schronienie, póki

Ksiądz stułą naszych nie zwiąże dłoni.

( do kapitana )

Wiedz towarzyszu serdeczny broni

Że pułk opuszczam, rzucam sztandary

http://www.pbi.edu.pl/img/0.gifNapoleońskie, wracam do kraju!

Wracam gdzie ojciec czeka mnie stary

Matka i bracia i młode siostry!

( do Flory )

Pięknie tam droga, a chociaż ostry

Klimat, to serca zato gorące

I dusze szczere, proste, wieśniacze.

( z uniesieniem )

O drogi kraju, wnet cię zobaczę!

Lat dziesięć tułam się w obcej ziemi

Wreszcie szczęśliwych doszedłem chwil

Z lubą dziewicą wracam do swoich

Mając w przeszłości Wagram, Tybr, Nil!

A więc najdroższa podaj mi ramię

Ojca pożegnaj, siostrę i brata

Jam dzisiaj panem twym i sługą twym...

DONNA FLORA

( podając mu ręce )

Myśl ma i serce moje nie skłamie

Mówiąc że pójdę na koniec świata

Z tobą i krokom towarzysząc twym!

Kocham cię!

DONNA KRYSTYNA

( przystępując do Flory )

Więc pójdziesz z nim? powtórz te słowa!

DONNA FLORA.

Tak jest siostrzyczko... ale twa mowa

Dziwna i dzika... i oczy płoną!

DONNA KRYSTYNA.

Więc bądź przeklętą... więc bądź wzgardzoną!

JAN.

Co znaczą słowa te?... co za szał?!

http://www.pbi.edu.pl/img/0.gifDONNA KRYSTYNA

( w uniesieniu )

Słuchaj Polaku... do ciebie strzał

Miał paść z krócicy tej,

Lecz nie, on zagładzi Hiszpanki

Życie, występnej i złej!

( z pistoletu Alfonsa jednym strzałem zabija Florę )

DONNA FLORA

( pada z jękiem )

Jezus Marya!

( Chwila ogólnego przerażenia potem Jan wyciąga pałasz i zamierza się rzucić na Krystynę lecz kapitan wstrzymuje go siłą ).

MARGRABIA.

Wielki Boże! dzień sądu chyba się przybliża,

Znowu krew, trup znowu, znów ofara świeża!

DON AUGUSTO.

Krystyno!

DONNA KRYSTYNA.

Cóż wy męże? zbledliście jak chusta

Sądzicie żem bez serca, że pierś moja pusta?

Że zamarły uczucia? zgasły namiętności,

W duszy mej? że mi braknie odwagi, stałości

Do czynu?!

Słuchajcie wy, co do niewoli

Przywyknąć chcieli już snadnie.

Prawa Hiszpanka nim straci cześć

Niech pierwej trupem padnie!

Polaka zabić pragnęłam wprzód

To myśl pierwotna była

Lecz na Hiszpanii łonie wrzód

Ten gorszy, jam wypaliła!

( błagalnie )

A teraz, teraz proszę was męże

Nieszczęsnej łaskę uczyńcie

( wskazuje na ciało Alfonsa )

Niech obok niego w grobie polęże

W jeden nas całun owińcie!

Bo ja... kochałam go!

( Margrabia i Augusto patrzą po sobie zdumieni i przerażeni )

On był mem bóstwem a kochał Florę

Z miłością moją kryłam się w duszy,

Lecz dziś przeszedłszy tyle katuszy

I tyle wstrząsnień spełniłam czyn

O, straszny czyn!

( klęka przy trupie Alfonsa )

Więc dzisiaj śmierci, gdy sen głęboki

Pokrywa twoje Alfonsie zwłoki

Patryoto-bohaterze,

W dal ciemną, straszną, smutną, tajemną

Skieruję swoje za tobą kroki

I niechaj śmierć łup swój bierze!

( wydobywa z za gorsa sztylet i przebija się )

Żegnajcie wy... o Boże!

( kona )

KAPITAN.

Co za straszny kraj! przeklęty dom!

Obłąkańców-patryotów.

Pułkowniku, do wodza chodź, bo grom

Nowy uderzyć tu gotów!

JAN.

Precz! precz! zostawcie mnie!

Myśl moja miesza się, chwieje

Uwagę darmo skupiam, szaleje,

Co się tu stało? co dzieje?...

Odzie mnie chcesz wieść?

Jawa czy sen?

Mów kapitanie swobodnie.

( opamiętując się )

Chryste! nie żyje ona! szatan ten

Jak straszną popełnił tu zbrodnię!

Idź sam, mój druhu, ja nie ustąpię

Stąd, gdzie plami się w krwi,

Ona, kochanka moja, jak straszny

Niebiosa, los przypadł mi!

KAPITAN.

Chodź, Chłopicki cię żąda!

JAN.

Patrz, martwym wzrokiem spogląda

Na wargach uśmiech widnieje.

( z rozpaczą )

Ha! na nieba! na piekła! na gromy!

Co się tu stało? co dzieje?!

KAPITAN.

Chodź do wodza...

( nadsłuchuje )

czy słyszysz? czy słyszysz jak zdala

Naszych żołnierzy pieśń... wlewa się jak fala

Śpiewają! nasi śpiewają!...

JAN.

Śpiewają... prawda!

( z ulicy słychać przytłumiony śpiew marsza Dąbrowskiego )

KAPITAN.

Niech tej pieśni słowa

Wiodą nas gdzie Polaków czeka sława nowa!

Pułkowniku, wolności słońce nam zaświeci

Pieśń ta naszą przyszłością, od skwarnych pustyni

Tego kraju — pójdziemy przez śnieżne zamieci

Do bram Moskwy... nad Polską Bóg wielki cud czyni!

http://www.pbi.edu.pl/img/0.gifMy Boga żołnierzami — w gwiazdę Napoleona

Trzeba nam ufać, z hymnem Legionu

Naprzód, a Polska będzie wyzwolona

I Polskę czeka nowy świt miast zgonu!

JAN.

Pieśni, tyś mi wróciła życie!

( Nachyla się nad Morą odpina z jej szyi wstążkę z krzyżykiem i chowa sobie w zanadrze munduru )

Krzyżyku święty od lubej dziewicy

W rękojeść każę wprawić cię szablicy

Na nowe boje idę żądny zgonu...

Margrabio... żegnam was...

ŚPIEW

( z ulicy przy akompaniamencie trąbek )

Marsz, marsz Dąbrowski! ( i t. d. )

Jan wyprowadzany przez kapitana prawie przemocą, wychodzi zwolna, oglądając się i przesyłając ręka ostatnie pożegnanie umarłej Florze.

ZASŁONA ZWOLNA SPADA.

Brak komentarzy: