niedziela, 24 sierpnia 2008

Legiony Dąbrowskiego w filmie Popioły

Akcja filmu rozpoczyna się latem 1797 roku, w chwili, gdy podróżujący po Włoszech książę Gintułt spotyka polskich żołnierzy, śpiewających Mazurka Dąbrowskiego.



Andrzej Wajda na podstawie książki
Stefana Żeromskiego '' Popioły '' .

'' Około trzech tygodni pospolite ruszenie zabawiło w Łowiczu. Kotłowała się tam sprawa formacji korpusów, a nawet przewodnictwa nad całym wojskiem. Nosił, co prawda, w dniu przysięgi tytuł naczelnika Dąbrowski, ale szeptano na wszystkie strony o naczelnictwie księcia Józefa Poniatowskiego, który zdecydował się wreszcie na krok przystąpienia do Napoleona i jego sprawy. Tymczasem wojsko zgromadzone w Łowiczu podzielono z gruba na regimenty piesze i konne, i z nich w myśl Dąbrowskiego, wodza de facto, tworzono legie. Już poznańska siła wojskowa stanowiła najlepiej zorganizowaną legię pierwszą. ''
Więcej ...

Idzie żołnierz
Borem lasem borem lasem
Przymierając
Z głodu czasem z głodu czasem

Suknia na nim
Nie blakuje nie blakuje
Wiatr dziurami
Przelatuje przelatuje

Chustka czarna
Jest za pasem jest za pasem
Ale i w tej
Pusto czasem pusto czasem

Chociaż żołnierz
Obszarpany obszarpany
Przecież idzie
Między pany między pany

Trzeba by go
Obdarować obdarować
Chleba soli
Nie żałować nie żałować

Wtenczas żołnierza
Szanują ach szanują
Kiedy trwogę
Na się czują na czują

Zapłaćże mu
Jezu z nieba Jezu z nieba
Boć go pilna
Jest potrzeba jest potrzeba

Wiersz do Legionów polskich 1805

Tkwi mi zawsze ten moment w pamięci niestarszy,
Gdy srogi los Polaka wymazywał z karty;
I kiedy on rzucając dom, ród i dostatki,
Rozpierzchnął się po świecie, jak pszczoły bez matki;
Ja wśród zagonu łzami zlewając rzewnemi
Pług, idący oporem w nowych panów ziemi
I myśląc nad ojczyzny zmutnem przeznaczeniem
Usnąłem, zadumany pod jaworu cieniem.
Gdy się myśli unoszą po krainach marzeń,
Snując pasmo zwodniczych obrazów i zdarzeń,
Na skrzydłach urojenia niesiony po świecie,
Ujrzałem się na Alpów niebotycznych grzbiecie,
Skąd Hesperyjskie pola i Tanaru brzegi.
Postrzegłem Lechickiemi okryte szeregi,
W ich zbrojnem ciele dusza narodu jaśniała,
Na twarzy była rozpacz a na czole chwała;
Każdy pyłem okryty marsowego znoju
Nucąc hymny ojczyste, pałał żądzą boju;
A gdy wśród tętu koni, trąb i kotłów wrzawy,
Godzinę walki bożec zapowiadał krwawy,
Zamiast odkazu innej dla siebie spuścizny,
Jeden drugiemu pomstę polecał ojczyzny.
Choć zaś śmierć ich małego nie szczędziła liku,
Szeregi 'zawsze pełne stawały do szyku:
Zdawało się, że z każdej pobitych mogiły,
Nowe roty mścicielów na plac wychodziły.
Tam ludów, różnych mową, ubiorem, postacią,
Napierśnie zdobił napis: Wolni wszyscy bracią...
Widziałem, jak się boje rozpoczęły krwawe
I jak człowiek za własną potykał się sprawą
Ale w takowej walce spór nie mógł być długi,
Gdzie naprzeciwko wolnym, pan wysyłał sługi.
Próżno zbladły fanatyzm, z mistycznego tronu,
Tłuszcze zwoływał znakiem grzechotki i dzwonu;
Głos wolności zagłuszył poświęcone spiże,
A przed jej chorągwiami uciekały krzyże;
I ten, co swe Polakom winien ocalenie,
Drżał Wiedeń na zdradzonych wybawców zbliżenie;
Sztandar zaś Mahometa, ten :wojenny spadek,
Naszych przodków a sąsiad niewdzięczności świadek,
Co go polskie wydarto Muzułmanom ramię
A Loret ze czcią chował, jako cudu znamię,
Stawiając na myśl Polakom Sobieskich przykłady,
Wiódł tam wnuków, gdzie mężne zdobyły go dziady...!




O narodzie niewdzięczny! - takaż Twa zapłata,
Byś na rzeź słał. przyjaciół, wśród obcego świata,
Nadzieję matek zmieniał na rozpacz i trwogę!
Takąż nam do ojczyzny układałeś drogę?


....O wy drogie narodu ogromnego szczątki!
Czyż nie dość ginąć marnie?-trzebaż bez pamiątki?
Niktże waszych dzieł świetnych nie ogłosi światu
Ni rzuci na mogiły ojczystego kwiatu?
Macież dla nas pić gorycz wszędy rozproszeni,
Albo ginąć, a ginąĆ jeszcze zapomnieni?
Nie myśl słodka mnie cieszy, że pamięci córa
Dar nam gotuje w płodzie ojczystego pióra
I że z waszych popiołów, przeczucia me tuszą,
Powstanie polski Maro z Jasińskiego duszą;
On wasze czyny poda do wiecznej pamięci
A głosząc moje rymy, wspomni dobre chęci.

Jakież dano wam zato podzięki;
Krew się ścina w mych żyłach, pióro pada z ręki
Boleść zatłumia mowę - nie staje wyrazu!
Ale na co powiększać okropność obrazu?
Szliście na głos braterstwa, lecz o losie srogi!
Ten grób znalazł, ten wrócił bez ręki lub nogi.
Oddalony od braci, domu i rodziny,
Niejeden pije gorycz pośród słodkiej trzciny
A drugi przebiegając okropne pustynie,
Lub cudzy głód nasyca, albo własnym ginie.
O hańbo! O ślepoto w ludziach niepojęta
Ten który został wolnym, poniósł drugim pęta,
Poniósł, albo słusznego nie uszedł pogromu,
Znalazł lub zgon za morzem, lub niewolę w domu.




Brak komentarzy: